poniedziałek, 15 czerwca 2020

13. Portret

- To jest niemożliwe. - powtarzała wpatrując się w mapę. Harry zajrzał jej przez ramię próbując dociec niedowierzaniu przyjaciółki i sam zamarł. Cała historia o której dowiedział się przed świętami w tym momencie traciła jakikolwiek sens. Po chwili odrętwienia wyrwał jej mapę i zaczął podążać za punkcikiem opisanym jako Pettergriew jednak gdy ruszył mu naprzeciw napotkał pusty korytarz. Przebiegł całą długość korytarza rozglądając się na wszystkie strony, jednak poza krzyczącymi na niego postaciami z obrazów, by gasił to przeklęte światło, nie spotkał nikogo. Czarna kropka zniknęła także z mapy.
- To nie ma sensu. - powiedziała Laura delikatnie wyciągając mapę z rąk Harry'ego i przyglądając się jej jeszcze raz.
 - Chyba że... Zwróciłaś uwagę, czy mapa pokazuje duchy? - zapytał chłopak jeszcze raz przeglądając wszelkie postaci.
- Nie wiem... Ale...
-Tak, zobacz, tu jest Krwawy Baron! - krzyknął Harry wskazując na piętro na którym właśnie się znajdowali gdzie zbliżał się duch Slytherinu.
- Rzeczywiście, jest, ale zwróć uwagę, czcionka którą jest oznaczony, jest inna i jakby bardziej wyblakła. Pettigrew był oznaczony normalną. - zauważyła Laura. - Harry, zbieramy się stąd, zaraz ktoś nas złapie bo przypominam, że o tej porze nie powinno nas już tu być, a pogadamy w pokoju, idziemy, Baron się zbliża i z tego co widzę to i Filch. - powiedziała szybko stukając w mapę, starając się zapamiętać bezpieczną trasę.
- Przypominasz mi Hermionę z minionych lat, ale i tobie to przejdzie. - powiedział się Harry łapiąc Laurę za rękę i prowadząc ją na skróty. Trasa okazała się bezpieczna i poza jedną sytuacją gdy musieli uciszyć Irytka który planował poinformować cały zamek o ich eskapadzie, dotarli do Pokoju Wspólnego bez problemów. Pokój coraz bardziej pustoszał, w kącie przy stoliku siedziała grupa piątoklasistek które chichotały najwidoczniej opowiadając sobie o feriach i prawdopodobnie i swoich sympatiach bo co jakiś czas rzucały ukradkowe spojrzenia na bliźniaków którzy także zostali omawiając coś szeptem. Przy kominku siedziała Hermiona z nosem w książce. Gdy pojawili się jej przyjaciele, po chwili zastanowienia podeszła do nich powoli, nie mając pewności jak zareagują. Laura i Harry dosiedli się do bliźniaków, Laura machnęła na Hermionę, jednak ta stanęła w pół kroku niezdecydowana. Harry machnął zniecierpliwiony ręką na znak, że do poprzedniego tematu jeszcze wrócą, ale póki co mają ważniejszy problem. Także bliźniacy się ożywili i spoglądali na Laurę i Harry'ego. Gdy Hermiona niepewnie zajęła miejsce obok, Laura sięgnęła do torby.
- Jako że byliście posiadaczami mapy od dawna, proszę o pomoc.
- Służymy. - rzekł George.
- Czy zdarzyło się wam, by mapa was oszukała?
- Co masz na myśli? Czy nie dała odpowiedzi, albo miała nieaktywne hasło? - zaśmiał się Fred.
- Nie... Czy pokazała kogoś, kogo nie powinno tu być? Albo kogoś kto nie żyje, ale nie został tu jako duch?
- Nie no, duchy są pokazywane tak czy inaczej, ale jesteś w stanie je odróżnić, trochę inaczej są oznaczane. Jesteś pewna, że to nie duch Hogwartu? - spytał George.
- Jestem. W dodatku, to ktoś, kto nie umarł tutaj.
- To akurat nie jest jednoznaczne, Prawie Bezgłowy Nick na przykład nie zmarł w Hogwarcie. Ale kogo w takim razie zobaczyliście? - włączyła się Hermiona. Laura spojrzała na Harry'ego nie będąc pewna czy wszystko wyjaśniać.
- Kogoś, kto ponoć od dwunastu lat nie żyje. - powiedział cicho Harry.
- Masz na myśli... - zaczęła Hermiona.
- Nie moich rodziców, jeśli to chciałaś powiedzieć. Kogoś, kto ponoć się dla nich poświęcił. Okazuje się, że jednak wszyscy kłamią. - zakończył gorzko.
- Wbrew pozorom Harry, to wcale nie musi być zła wiadomość. To znaczy, żebyś mnie źle nie zrozumiał, chodzi mi o to, że może się okazać, że historia okazała się być zupełnie inna niż słyszałeś. Zanim coś powiesz - powiedziała gdy zobaczyła na czole Harry'ego zmarszczkę która zwiastowała ich kolejną kłótnię - skontaktuję się z mamą. Obiecuję, gdy już będę mogła, o wszystkim ci powiem. - powiedziała nie namyślając się długo sięgnęła do magicznego zeszytu który dostała od swojej mamy.
Pettigrew żyje. Jest w Hogwarcie.
Napisała dwa zdania w nadziei na szybką odpowiedź. To musi ich zbliżyć do rozwiązania wielu zagadek!
                                                                     ***
Laura czekała prawie tydzień, jednak odpowiedź nie nadchodziła. Zaczęła się martwić, już nie tylko o odpowiedź na temat który ją interesował ale brak jakiegokolwiek odzewu był bardzo niepokojący. Napisała także list, jednak tutaj także nie uzyskała odpowiedzi - wiedziała, że mama czasem bardzo długo jest poza domem bo miewa różne misje, jednak tym razem było to wyjątkowo długie milczenie. Skupiła się więc na tym, by zająć czymś myśli i zorganizowała pierwsze spotkanie magicznej samoobrony. By sprawdzić czy zabezpieczenia Pokoju Życzeń działają, umówiła się z profesorem Lupinem, by przyszedł trochę później, a ona zrobi wstęp. W dzień pierwszych zajęć zaczęła się mocno stresować, nie lubiła gdy wszystkie spojrzenia skierowane były na nią, jednak z drugiej strony miała świadomość, że robi to dla bezpieczeństwa innych i że zna sporo zaklęć obronnych. Postanowiła jednak zacząć od najprostszych, przejrzała jeszcze raz swoją listę na dziś, mimo, iż znała ją na pamięć. Od zawsze nie lubiła wystąpień publicznych. W końcu wyszła z pokoju i razem z Hermioną poszły do Pokoju Życzeń by sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Okazało się, że część uczniów już była na miejscu ( w tym Weasleyowie i Harry którzy uśmiechali się do Laury pokrzepiająco) które dostosowywało się wielkością wraz z nowo przybyłymi. Laura odczekała jeszcze dziesięć minut i gdy odliczyła wszystkich z listy odezwała się.
- Profesor Lupin pojawi się później, teraz natomiast stańcie naprzeciwko waszych przeciwników - powiedziała wskazując na drewniane postaci ustawione w rzędzie przypominające uzbrojonego w różdżkę czarodzieja. Uczniowie zaczęli ustawiać się na swoich miejscach - i zaczniemy od najprostszego zaklęcia rozbrajającego, część z was na pewno je zna, ale by wyrównać szanse, zaczynamy od podstaw. Expelliarmus! - krzyknęła machnąwszy różdżką w stronę jej przeciwnika który natychmiast został rozbrojony a jego różdżka wyleciała z rąk. Część osób zaczęła klaskać. Laura uśmiechnęła się i szybko przeszła do wyjaśniania jakie ruchy ręki są konieczne do rzucenia skutecznego rozbrojenia. Potem chodziła między ludźmi i pomagała tym,  którzy gorzej sobie radzili. Niedługo potem dołączył do niej  Harry, który także znał już to zaklęcie. Największy problem miał Neville który dużo częściej sam się rozbrajał lub pozbawiał różdżki, jednak przy cierpliwej pomocy nawet jemu udało się skutecznie rzucić zaklęcie. Gdy zaczęli ćwiczyć na sobie, parę osób przesadziło z mocą, jednak najgorzej było w przypadku walki Rona i Hermiony którzy wciąż byli na siebie wściekli i bardziej niż zaklęcia zaczęli wyrzucać z siebie potoki słów i inwektyw. Laura i Harry szybko zainterweniowali i zmienili pary by nie doszło do rękoczynów i by Hermiona, która dużo szybciej opanowała zaklęcie nie użyła czegoś więcej wobec Rona. Gdy prawie każdemu udało się rozbroić drugą stronę, Laura przeszła do kolejnego zaklęcia jakim była Drętwota. Teoretycznie na podobnym poziomie, a jednak przysporzyło więcej problemów. Mimo braku pozwolenia ze strony Laury na rzucanie zaklęcia na siebie wzajemnie, parę osób chcący lub nie, trafiło nim kogoś lub uszkodziło siebie. Seamus Finnigan przez przypadek podpalił sobie szatę, którą ugasiła Hermiona zaklęciem Aque Eructo, Neville trafił w lustro tym samym unieszkodliwiając samego siebie w momencie, gdy lustro odbiło zaklęcie.Laura starała się zniwelować zaklęcie jednak nie do końca się udało, bo wciąż nie było z nim kontaktu. Za to bardzo dobrze poradziła sobie Luna i bliźniacy którzy także pomagali innym. W tym momencie w ścianie pojawiły się drzwi, przez co wszyscy na sali zamarli, na szczęście okazało się, że to Lupin dotarł na zajęcia.
- Widzę, że całkiem nieźle ci idzie, część osób już poznała zaklęcie,czyżby drętwota? - zapytał z uśmiechem wskazując na Neville'a.
- Tak, nie mogę tego cofnąć... - powiedziała zmartwionym tonem Laura nadal klęcząc obok chłopca. Lupin zrobił uspokajający gest i mruknął coś machnąwszy różdżką dzięki czemu Neville zaczął otwierać oczy.
- Lepiej, jeśli przestrzeń między uczniami będzie większa. -  powiedział w przestrzeń, a pomieszczenie dwukrotnie się powiększyło. Gdy Laura mu podziękowała i wprowadziła w informacje co przerobili, Lupin pokazał im jeszcze jedno zaklęcie dezorientujące przeciwnika (Mimblewimble) pilnując przy tym by nikt już nie zrobił sobie krzywdy. Zajęcia skończyli po dwóch i pół godzinie, większość uczniów wychodziła w radosnych nastrojach i w oczekiwaniu na kolejne zajęcia, gdzie Lupin zapowiedział początki nauki zaklęcia Expecto Patronum a Laura obiecała przedstawić im kilka prostych eliksirów które mogą im się przydać. Gdy już wszyscy poza Lupinem i Laurą wyszli dziewczyna zaczęła mu dziękować, ten jednak machnął ręką.
- To twoja zasługa, wszystko zorganizowałaś, ja jedynie wyjaśnię te co trudniejsze kwestie. Jednak nie o tym chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział poważnym tonem. Laura spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Dostałem list od twojej matki.- powiedział na co Laura spojrzała na niego zszokowana.
- Przede wszystkim mam przekazać, byś się nie martwiła, wszystko z nią w porządku. - Laura spojrzała na niego jeszcze raz, nie mogła zrozumieć, dlaczego jej mama wolała skontaktować się z Lupinem którego nie widziała od lat, a wiadomość o tym, że został jej nauczycielem nie zrobiła na niej ogromnego wrażenia. Wychodzi na to, że także ona ma coś do ukrycia. - Wiem, o twojej ostatniej wiadomości do niej która zrobiła porządny zamęt. Czy możesz mi powiedzieć, skąd informacja o Peterze? Muszę wiedzieć, na ile to wiarygodne.- Laura przygryzła wargę stojąc przed dylematem: stracić mapę( bo była przekonana, że już jej nie odzyska) i możliwości obserwacji na własny rachunek oraz pomocy przyjacielowi czy zaufać nauczycielowi któremu jak widać zawierzyła matka.
- Ale zostanie to między nami? - zapytała mimo iż wiedziała, jak naiwnie to zabrzmi. Teraz jednak pomyślała, że może to się przedostać także do kogoś poza wtajemniczonymi przez nią osobami.
- To zależy. Nie mogę ci nic obiecać, póki nie poznam źródła. Obiecuję jednak, że ty zostaniesz w tym anonimowa. - rzekł ugodowo Lupin.
- Zobaczyłam to nazwisko na pewnej mapie... Która potrafi pokazać każdego, kto jest w zamku. - powiedziała ostrożnie.
- Co to za mapa?
- Powiedzmy, że mapa dość użyteczna, poza każdym zakamarkiem zamku potrafi śledzić także każdego kto jest na jego terenie. - opisała Laura dając sobie jeszcze chwilę przed oddaniem mapy.
- Czy możesz mi ją pokazać? - zapytał, choć ton wskazywał na żądanie. Laura ociągając się, wyciągnęła z torby niewinnie wyglądający kawałek pergaminu. Podała go profesorowi. Ten przyjrzał się jej i odłożył na bok w oczekiwaniu na reakcję Laury, jednak ta wpatrywała się w niego nie robiąc żadnego ruchu.
- Rozumiem, że wiesz jak to działa? Zademonstrujesz? - spytał spokojnym głosem.
- Jeśli wyjaśni mi pan, dlaczego. Dlaczego mama wolała skontaktować się z panem, mi nie mówiąc ani słowa.
- Jak już wiesz, znaliśmy się ze szkoły, był moment, że można było nazwać to przyjaźnią. Ponad to, Gabrielle ma świadomość, że staram się także mieć na oku to, co dzieje się w szkole. Natomiast nie wiem czy ty masz świadomość, jak lekkomyślne było ukrywanie tej mapy! - powiedział podnosząc głos. Laura spuściła wzrok nie wiedząc jak odpowiedzieć.
- Nie pomyślałaś, że mapa mogła dostać się w niepowołane ręce?
- Pilnuję jej. Poza tym, raczej niewiele osób potrafi ją odczytać. - powiedziała cicho. Gdy tylko nauczyciel to usłyszał wyszeptał znane jej zaklęcie i mapa pokazała wszystkie swoje sekrety. Dziewczyna stała bez słowa z otwartymi ustami. Nie wierzyła, żeby ktokolwiek poza nią i jej przyjaciółmi znał to zaklęcie.
-Skąd pan...
- To pokazuje tylko, że mapa nie jest tak bezpieczna, jak może ci się wydawać. - przerwał jej szorstko Lupin. - Rekwiruję ją. Doceniam, że powiedziałaś o swoich podejrzeniach, jednak na tę chwilę ja przejmuję obserwację a ty skup się na zajęciach i nauce. Gdy przyjdzie odpowiednia pora, gdy czegoś konkretnego się dowiem, ty także będziesz wiedzieć, zaufaj mi. - powiedział uspokoiwszy się. Schował mapę na nowo ją zabezpieczając i zaczął iść ku wyjściu. - Natomiast jeśli mało ci zagadek, proponuję sprawdzić dobrze ten pokój. - powiedział tajemniczo i wyszedł. Laura usiadła na podłodze usiłując uporządkować wszystkie informacje w głowie, jednocześnie próbując zrozumieć o jakiej zagadce mówił Lupin? Obeszła salę parokrotnie, jednak nie odnalazła odpowiedzi. Zmęczona opadła na fotel który pojawił się przed nią. Cała sala zaczęła podporządkowywać się pod oczekiwania dziewczyny. Laura rozglądała się nie mogła jednak zrozumieć, w czym mogło jej to pomóc. Sala zmniejszyła się do rozmiarów większej sypialni, a jeśli chodzi o wnętrze to poza fotelem, pojawił się stolik i mnóstwo zbędnych bibelotów. Ściany pokryła bura tapeta w staroświeckie wzorki i dużo portretów ludzi których nie znała. Nie mogąc znaleźć w tym sensu, zaczęła przeglądać portrety, które były w różnym stanie, niektóre mocno już zniszczone i wymagające renowacji. Gdzie się dało czytała także podpisy, choć te rzadko były czytelne. Jeden z portretów wydał jej się w jakimś stopniu znajomy, choć nie miała pojęcia skąd, na pewno każdy był już dość wiekowy. Przedstawiał ciemnowłosą kobietę. Wtedy spojrzała na podpis który ją zszokował...