piątek, 25 września 2020

17. Początek egzaminów

 - Mamo, czy wiesz o czym mogła mówić ciotka? - spytała Laura gdy w obecności dyrektora opowiedziała świadkiem czego była chwilę wcześniej. Ciotka po swej przepowiedni opadła znów na poduszki i nie dawała już znaku życia. Gabrielle oparła podbródek na delikatnej dłoni zastanawiając się gorączkowo. - " To się stanie tam, gdzie się zaczęło..." Ale co się zaczęło? O czym może wiedzieć twoja ciotka?

-  Jeśli to rzeczywiście była przepowiednia, Sagitta wcale nie musi wiedzieć o czym mówiła, może nawet nie wiedzieć, że coś takiego przepowiedziała. - wtrącił Dumbledore cały czas zastanawiając się nad rozwiązaniem. - Czy siostrze twojego męża zdarzało się to już wcześniej?

- Nic mi o tym nie wiadomo, nigdy nie opowiadał o niej jak o wieszczce.. Sam pan wie, jak sceptycznie podchodził do wróżbiarstwa. - odrzekła Gabrielle pozwalając sobie na delikatny uśmiech na wspomnienie męża. 

- Owszem, co może znaczyć, że to był pierwszy raz. Jednak to musi być miejsce, gdzie coś miało swój początek. Może wasz związek? - zasugerował dyrektor spoglądając na matkę Laury. Ta zarumieniła się zatapiając się we wspomnieniach. Jej córka natomiast drgnęła.

- Skąd pan wie, że chodzi o tatę? 

- Nie wiem. Natomiast biorąc pod uwagę fakt, iż to może być pierwsza przepowiednia, może dotyczyć kogoś z bliskich.

- To Hogwart rzecz jasna, ale konkretne miejsce... - odezwała się Gabrielle ignorując pytanie córki, także ona przeczuwała, że chodzi o jej męża. -  Pokój Wspólny, Wielka Sala? - ciężko powiedzieć. - Z resztą jak w którymś z tych miejsc mogłoby wydarzyć się coś złego? Zwłaszcza, że mój mąż... Jest w tej chwili bezpieczny, dość daleko stąd. - dodała szybko cichnąc. Dumbledore także zamilkł, jednak widać było, że ma jakiś pomysł. 

- Będziemy szukać. Nie wiemy niestety kiedy coś ma się wydarzyć, jednak nie wydaje mi się, by miało to nastąpić dziś. Postaram się znaleźć rozwiązanie. Obu dam wam znać, póki co wracamy do szkoły. - powiedział dając chwilę na pożegnanie matki z córką, po czym złapał ją za ramię i przeteleportował na teren szkoły. 

- Pan coś wie, a przynajmniej podejrzewa. - odezwała się dziewczyna, gdy udało jej się uspokoić po nagłym przeniesieniu, świdrując wzrokiem dyrektora.

- Jesteś bardzo przenikliwa Lauro, jednak jak sama zauważyłaś, mogę mylić się w kwestii osoby której dotyczy przepowiednia. Skoro została skierowana do ciebie, dotyczy ciebie i twoich bliskich. Jeśli nie twojego ojca, to prawdopodobnie kogoś z twoich przyjaciół. Tak czy inaczej, będziesz w centrum tych wydarzeń. - podzielił się swoimi przemyśleniami dyrektor.

- Czyli... To może być na przykłąd Harry? Albo...Fred? - spytała z przerażeniem. - Nie dość, że nie wiem o kogo chodzi, to jeszcze nie wiem gdzie i kiedy! - krzyknęła zirytowana. 

- Nie czuj się winna. - odparł łagodnie Dumbledore. - To wydarzy się tak, czy inaczej, musisz jednak być czujna. Póki co, skup się na egzaminach, ja także zrobię co w mojej mocy. - dodał na pożegnanie doporowadzając ją do portretu Grubej Damy. Laura westchnęła nie wiedząc jak przekazać to przyjaciołom. Tym bardziej, że mogło to dotyczyć kilku z nich... I jak połączyć to jeszcze z egzaminami?

                                                                    ****

Czas który miała poświęcić na naukę minął w zawrotnym tempie, niekoniecznie poświęcony w pełni na naukę. Cała grupka jej przyjaciół co dzień po prześlęczeniu nad grubymi tomami, siadało rozważając różne scenariusze wydarzeń, które miały wkrótce nastąpić.  Nie udało jej się także  skontaktować z ojcem, przynajmniej nie przez portret, ponieważ wciąż był pusty. Jednak po rozmowie z mamą za pomocą dziennika, wiedziała, że jest kilka miejsc, gdzie może przebywać, starała się nie martwić, nie był oto jednak proste - w zasadzie nie martwiła się tylko przez krótką chwilę, gdy udawało jej się zasnąć, a nie budziły jej najgorsze koszmary. Zaczęła być apodyktyczna, tak bardzo obawiała się o swoich bliskich, że próbowała kontrolować nawet najzwyklejsze wyjście Harry'ego czy któregoś z Weasley'ów. 

- Laura, litości, do łazienki chyba możemy iść w pojedynkę? - odezwał się w końcu Harry po kolejnych upomnieniach od dziewczyny.

- Łazienka nie zawsze jest bezpieczna, zeszły rok powinien ci to uświadomić. - powiedziała poważnie Laura ale uśmiechnęła się lekko przy tym. - Przepraszam... Po prostu średnio sobie z tym radzę. Boję się o was, sama nie wiem o kogo najbardziej, w sumie ty w każdej sytuacji potrafisz się w coś wpakować, więc nie dziw się. - powiedziała, jednak nutka humoru dawno zniknęła z jej głosu. 

- Zajmiemy się nim. A ty zastanów się, czy chcesz prowadzić jeszcze dodatkowe zajęcia. - powiedział Fred całując ją w przelocie. 

- Nie chcę żeby ktokolwiek był zawiedziony. - powiedziała, choć nie miała najmniejszej ochoty na planowanie kolejnych zajęć.

- Idź do Lupina. - poradził George kartkując jeszcze notatki, bo za chwilę mieli egzamin z  transmutacji. Życzyła obojgu powodzenia.

- W sumie jest to myśl, zapytam, czy jest sens. - powiedziała, choć myślała o innych pytaniach.

- To widzimy się później, pamiętaj, że o piętnastej egzamin u Trelawney! Może coś nam pomoże. - krzyknął Harry który kierował się już w przeciwnym kierunku, do którego dopiero po chwili dotarło o czym jej przypomniał. - Przepraszam...

- Może i pomoże. Ale póki co Lupin. Zwłaszcza, że wcześniej o trzynastej jest jego egzamin, pamiętaj, wiem, że dla ciebie to może formalność ale przyjdź! - krzyknęła uśmiechając się i skierowała do gabinetu nauczyciela. 

- O panno Beltzo, ale egzamin dopiero za godzinę. - odezwał się Lupin.

- Wiem. Chciałam się zapytać... Zna pan moją ciotkę? - zapytała zaskakując sama siebie. Lupin chwilę wpatrywał się w Laurę oceniając co może jej powiedzieć.

- Mówisz o przyrodniej siostrze twojego ojca? Owszem. Bardzo mi przykro, profesor Dumbledore opowiadał mi co się stało. - odrzekł nie dając jej jednoznaczej odpowiedzi. 

- Słyszał więc pan zapewne o tym o czym i ja słyszałam. Zdarzało jej się to wcześniej? - spytała także sprawdzając na ile może sobie pozwolić. 

- Nic mi o tym nie wiadomo. - odrzekł cicho.

- Profesorze... Znam odpowiedź, ale muszę spróbować. Czy odda mi pan mapę? - spytała nie spuszczając z niego wzroku. 

- Nie mogę. Czego właściwie szukasz?

- Odpowiedzi. Podpowiedzi... Nie wiem nawet, kogo to dotyczy. Myślałam, że może coś mi może wskazać...

- Obejrzyjmy ją więc razem. - zaproponował niespodziewanie Lupin. Otworzył mapę, i zaczęli się jej przyglądać. Niestety, poza biegającymi bezładnie uczniami którzy prawdopodobnie biegali na swoje egzaminy nie zobaczyła żadnego nazwiska, które świadczyłoby o obecności kogoś, kogo nie powinno tu być. Laura przetarła oczy, jednak niewiele to dało, wciąż nie wiedziała czego szuka.

- Nie wiem nawet kiedy to ma się wydarzyć... Jak mam komuś pomóc, jak mam uratować kogoś? - spytała z furią przeplataną żalem.

- Nie wiem moja droga, jednak ta mapa nie kłamie. Skoro nie wskazuje nikogo nieproszonego, może te wydarzenia mają nastąpić później? - myślał na głos profesor.

- Skąd pan właściwie wie, że mapa nie kłamie? - spytała patrząc na niego znacząco. Lupin chrząknął grając na czas, jednak wytrzymał jej spojrzenie.

- Znam jej twórców. Lubili broić, ale na pewno nie kłamać. - odezwał się wymijająco.

- Rozumiem. Czy ma pan więc pomysł, co mogłoby być początkiem? - odezwała się nagle zmieniając temat.

- Nie mam pojęcia. Zwłaszcza, jeśli to dotyczy ciebie. - powiedział zmieniając tor jej myśli. Jednak nie kontynuowali tematu.

Lupin zabezpieczył mapę i schował ją za pazuchą. - Obiecuję, że będę się jej przyglądał. A póki co pora iść na egzamin. - odezwał się i zrobił zapraszający gest ręką wskazując na drzwi. Laura myślała, że ją wyprasza, ale okazało się, że egzamin ma odbyć się na zewnątrz i przeszli przez szkołę razem, nie poruszając już drażliwych tematów. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że profesor zrobił tor przeszkód na wolnym powietrzu, część uczniów już czekała na miejscu.

- To tak się zdaje egzaminy. - zagrzmiał kpiący głos Malfoya. Lupin spojrzał na niego z dezaprobatą. Reszta uczniów także zgromiła go wzrokiem. Laura już sięgnęła po różdżkę, jednak Lupin ją zatrzymał gestem. 

- Panie Malfoy, jeśli tak bardzo chce pan pokazać swoje umiejętności proszę, będzie pan pierwszy. - powiedział wskazując początek toru którym był stawek z czekającymi już druzgotkami. Malfoy zbladł o ile można to było dostrzec na jego jasnej cerze, ale poszedł w stronę wody. Gdy wrócił kwadrans później, jego zwykle przylizane włosy były w nieładzie, a szata była poszarpana.

- Jak mniemam, miał pan mało przyjemne spotkanie ze zwodnikiem. Cóż, niech będzie zadowalający. - mruknął wpisując coś w notesie, Malfoy zaczął się przepychać przez uczniów mając na twarzy wyraz głębokiej pogardy, uciekł stamtąd szybko w hałasie spowodowanym śmiechem z jego porażki. Także Laura śmiała się na cały głos, uświadomiwszy sobie, że to pierwszy raz od sytuacji z mamą. Gdy przyszła jej kolej bez problemu przeszła przez wszystkie etapy, mimo to wciąż wspominając bogina który tym razem przedstawiał się jako ciemność która zabiera jej rodziców, a potem próbuje sięgnąć po jej przyjaciół, wyczarowała jednak wielki odkurzacz ( czasem warto mieć w rodzinie część mugoli i znać ich świat) który wciągnął całą ciemną, rozmytą postać. Ona i Harry jako jedyni otrzymali wybitne, reszta zwykle potykała się na jednej z istot kończyli więc w powyżej oczekiwań. Wszyscy w dobrych nastrojach pobiegli na kolejne egzaminy, w tym przypadku większość skierowała się na egzamin z wróżbiarstwa, który można było nazwać co najwyżej nudnym. Ron  i Laura właśnie opowiadali sobie o tym co rzekomo widzieli w kuli gdy z sali wyszedł roztrzęsiony Harry.

- Niech zgadnę, kolejny ponurak? - zaśmiał się Ron jednak natychmiast spoważniał gdy zobaczył minę Harry'ego. 

- Co się stało? - spytała Laura kładąc mu uspokajająco rękę na ramieniu.

- Trelawney... Ona chyba właśnie miała wizję. - powiedział będąc wciąż w szoku.

- Co mówiła? - spytała Laura tracąc swój spokój i wbijając Harry'emu paznokcie w ramię. W tym samym momencie na korytarz wpadła Hermiona, zatrzymała się widząc tę dziwną scenę, jednak nie zatrzymało jej to, przed przekazaniem swoich wieści.

- Hagrid... - zaczęła zasapana. - Właśnie dowiedziałam się, że egzekucja Hardodzioba odbędzie się dziś. Wszyscy patrzyli to na jedno i drugie rozerwani na co najpierw zareagować, Hermiona podjęła decyzję - Mów. - odezwała się w stronę Harry'ego.

- Trelawney właśnie powiedziała, że to stanie się dzisiaj. - Laura spojrzała na niego z przerażeniem, łącząc w głowie przepowiednię ciotki z tą od Trelawney. -  Gadała coś o Czarnym Panu, o jego wyznawcach, o jednym że był uwięziony przez dwanaście lat i, że dziś się uwolni by pomóc Czarnemu Panu się odrodzić i że to nastąpi dziś przed północą. - przypominał sobie po kolei Harry. 

- Harry, to zmienia postać rzeczy. - powiedziała powoli Hermiona.

- No, znamy już datę, ale...

- W obu przepowiedniach chodzi o ciebie. - zakończyła smutnym głosem Laura.