piątek, 27 marca 2020

3. ceremonia

Po opanowaniu emocji po spotkaniu z dementorem i  dotarciu do Hogwartu i  Laura rozejrzała się dookoła wchodząc do Wielkiej Sali. Była pod ogromnym wrażeniem. Jak tu było niesamowicie! Zamiast sufitu było gołe niebo oświetlone mnóstwem świec - przynajmniej tak to wyglądało. Zdecydowanie największą część sali wypełniały cztery długie stoły, każdy przypisany jednemu z domów. Za chwilę Laura miała dowiedzieć się który z domów przypadnie i jej. Z jednej strony wiedziała, że w żaden sposób jej to nie definiuje, jednak  miała szczerą nadzieję na przydział do domu z którego pochodzili jej bliscy. Teraz motywacja była tym większa, przez poznanie nowych przyjaciół.
- Będzie dobrze. - szepnęła Hermiona gdy musiały się rozdzielić, Gryfoni poszli do swojego stołu. George pokazał jeszcze zaciśnięte kciuki. Podobało jej się to wsparcie, choć przeczuwała, że jeśli wszystko pójdzie po jej myśli, czeka ją jeszcze dzisiaj przynajmniej jedno opowiadanie o pociągu, o możliwościach i pytania o przeszłość. Ale, nie z takimi rzeczami sobie radziła. Po krótkiej chwili na przemyślenia poszła za pierwszoroczniakami. Gdy przyszła jej kolej ruszyła wolnym krokiem w stronę tiary. Gdy szła usłyszała gwizd od strony stołu ślizgonów, oczywiście był to Malfoy. Zignorowała go i czekała z niecierpliwością na werdykt. " Umysł tęgi... Ale i żądze przygód wyczuwam" - szeptała Tiara. " Brak poszanowania zasad, gdzie by cię tu przydzielić..."
- Gryffindor, niech to będzie Gryffindor albo Ravenclav. - myślała gorączkowo."Tylko te dwa domy bierzesz pod uwagę? Także Slytherin może dać ci spore możliwości." - odrzekła Tiara.
- Nigdy! Tylko nie Slytherin! "Skoro tak mówisz, niech będzie... GRYFFINDOR" - krzyknęła Tiara. Laura odetchnęła z ulgą. Ten dom zdecydowanie może dać jej największe możliwości! Gdy usiadła przy swoim stole i zakończyła się ceremonia przydziału, dyrektor zaczął swoją przemowę.
- Witam w kolejnym roku w Hogwarcie. Nim zaczniemy nasza wspaniałą ucztę, chciałbym powiedzieć parę słów. Zacznijmy od zmian w kadrze pedagogicznej. Chciałbym powitać profesora Lupina który zgodził się objąć stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią. Przywitajmy go serdecznie! Drugą ze zmian to Rubeus Hagrid, dotychczasowy gajowy Hogwartu który zgodził się zająć miejsce nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami. - zrobił ciszę na oklaski które wypełniły salę.
Ostatnią z informacji jest już ta mniej przyjemna - na życzenie Ministerstwa Magii, na terenie Hogwartu musimy gościć dementorów którzy są tu w charakterze straży z Azkabanu. Wszystko to aż do odwołania. - dało się słyszeć  poruszenie i pomruki niezadowolenia. - Ja także nie pochwalam tego zarządzenia, jednak w związku z nim, proszę was o szczególną ostrożność. Przy każdym z wejść do Hogwartu przynajmniej jeden dementor będzie pilnował kto wchodzi. Uważajcie zatem, bowiem istoty te potrafią wyczuć każdą słabość i mogą odebrać wam wszystko co dobre. - powiedział dyrektor. Na chwilę zapanowała cisza. - Nie znaczy to jednak,  że czas ten będzie jakimś terrorem. W najciemniejszych nawet chwilach można znaleźć otuchę oraz pomoc, trzeba się jednak trzymać światła. - zakończył enigmatycznie. Cisza zanikała a jej miejsce zajął zwykły gwar towarzyszący uczucie. Nie przeszkodziło to jednak w roztrząsaniu plotek oraz historii z pociągu.
- Potter, ponoć zemdlałeś w pociągu i zostałeś wybroniony przez dziewczynę. I jak ty możesz nazywać się wybrańcem. - zaczepnie warknął Draco przechodząc obok stołu gryfonów.
- Chodź i dorównaj tej dziewczynie, to pogadamy. - odparł Harry patrząc z uśmiechem na Laurę, całkowicie ignorując zaskoczone spojrzenie Malfoya. Ta zarumieniła się lekko, jednak postanowiła nie zostawiać tego bez odzewu.
- A niech nawet nie próbuje. Po pierwsze, znając życie nie zna nawet połowy zaklęć które są potrzebne do jakiegokolwiek pojedynku, po drugie do tego trzeba czystej gry. Czystej w każdym tego słowa znaczeniu. A  nie wygląda na odważnego. No i pytanie - czy domyłeś się już całkiem po naszym ostatnim spotkaniu? - zapytała słodkim głosem. Wesleyowie parsknęli śmiechem, reszta gryfonów zaczęła dopytywać co się wydarzyło. Ślizgon rzucił talerzem i wyszedł poniżony.
- Nie daruję ci tego Beltza. - wyszeptał przechodząc obok.
- Jakoś to przeboleję. Gorzej będzie z tobą. - odrzekła rzucając prowokujące spojrzenie. Wcale nie czuła się tak pewnie jak grała, tym bardziej, że to nie ona ostatnio zwyciężyła. Wszystko udało się dzięki bliźniakom, ona wygrała jedynie potyczkę słowną. Nie mogła jednak pozwolić, by taki zadufany w sobie snob myślał że wszystko mu wolno.
Gdy wszyscy dotarli już do salonu gryfonów dopiero zaczęły się pytania! Co się wydarzyło w pociągu, jakie to potężne zaklęcie pokonało dementora (oczywiście, historia od czasu przyjazdu do szkoły nabrała już zupełnie innego kształtu, była przekoloryzowana jak się dało), co wydarzył się między nią a Malfoyem, na szczęście w tym momencie mogła oddać pałeczkę bliźniakom. Ci jednak byli wyjątkowo skromni.
- To dopiero prototyp. Gnojobomba powaliła go ledwie na minutę. Jednak nie martwcie się, już niedługo dopracujemy by powaliła na conajmniej kwadrans. - rzucił Fred. Ku jego zdumieniu, chwilę później duża grupa Gryfonów ustawiła się w kolejce na zapisy,  po ich produkt do samoobrony. Laura miała więc chwilę, by odpocząć.
- Może wy jednak jesteście rodzeństwem które dotąd o sobie nie wiedziało, co? - zaśmiał się Ron patrząc na Harry'ego i Laurę siedzących obok siebie. Ci spojrzeli najpierw po sobie, później na Rona.
- Ron, gdy rzucasz jakąś teorią, masz obowiązek ją rozwinąć. - powiedziała Hermiona.
- No... Zobaczcie. Jedno i drugie zaczyna od spotkania z Malfoyem, potem trafiamy się my - wskazał teatralnie na siebie i dwóch rudzielców wciąż robiących zapisy - A zanim wejdziesz do szkoły już wszyscy o was mówią. Oboje też jesteście w Gryffindorze i... Nawet jesteście do siebie podobni. - zakończył kulawo.
- To się nazywa duch Gryffindora, nie rodzeństwo. - zaśmiała się Laura. Choć teoria Rona z jednej strony jej się spodobała, z drugiej coś ją zelektryzowało.
- A skąd wiesz? Poza tym, to i tak miałoby sens.- bronił się Ron jednak czuł, że przegrał.
- Przypominam, że oboje byliśmy na uczcie i słyszeliśmy tę samą pieśń tiary to raz. Dwa, pamiętaj że nie tylko ja z mojej rodziny trafiłam do tego domu. A rodzeństwo... Proszę bardzo, mogę być jego siostrą, czemu nie, Harry co ty na to? - zapytała udając, że bierze to pod uwagę.
- Mi pasuje. Nigdy nie miałem siostry. Hm... Ale to chyba znak, że powinniśmy zacząć od jakiejś kłótni, tak mi świta, że coś nas ominęło. - zażartował Harry obejmując ramieniem Laurę. Wyjątkowo, wyszło to całkiem naturalnie. W tym momencie ktoś do nich podszedł.
- Czasem rolą rodzeństwa jest także uświadomienie że to drugie głupio gada i uświadomienie, że to niegrzeczne gdy się całkowicie ignoruje to drugie. - powiedziała rudowłosa siadając między Ronem a Harry. Potter od razu zabrał rękę z ramienia Laury. Ta szybko zaczęła łączyć fakty.
- Wybacz, na peronie było tak mało czasu, że nie zdążyłam się nawet przedstawić i porozmawiać... - powiedziała przepraszająco, nie tylko z kwestii szybkiego poznania. Harry zaczął nagle zachowywać się nerwowo.
- Nie szkodzi i nie do ciebie mam pretensje.  Jak już ustaliliście wszyscy cię już cię znają. Jestem Ginny. - powiedziała podając rękę. - Ale przy okazji zaprezentowałam ci co to znaczy mieć brata.
- Oj daj spokój, jak sama pokazałaś, sama sobie radzisz świetnie. - mruknął Ron ale już się nie odzywał. Laura i Hermiona wymieniły spojrzenia które świadczyły o tym, że obie doskonale zrozumiały sytuację.
- Ja już chyba się położę. Jutro wcześnie zaczynamy, a emocji na dziś już mam dość. - powiedziała Hermiona wstając próbując dać do zrozumienia Ronowi by zrobił to samo. W tym czasie także Laura wstała, jednak ta ruszyła w innym kierunku. - Niedługo przyjdę. Idę zapytać o interesy. - zaśmiała się. Ron w końcu wstał, choć bynajmniej nie dlatego, że zrozumiał aluzję, a by uciec od złości siostry. Laura ruszyła w stronę, w końcu samotnych bliźniaków.
- I jak, duże zamówienie macie? - zapytała zaczynając luźno rozmowę.
- Całkiem spore. Ile procent należy się za twoją reklamę? - zapytał George.
- Uznajmy, że to moje podziękowanie za ratunek. No a w dodatku upokorzenie Malfoya jest chyba bezcenne, prawda? - Cała trójka się roześmiała. Zaczęli rozmowę o ich innych gadżetach które zaczęli tworzyć, okazało się, że mają już pokaźną kolekcję.
- To co, każdy z nich wypróbujemy na Draconie? Możecie wtedy nie nadążyć z wytwarzaniem. Bo jeśli tak, to będzie przyjemność reklamować wasze towary.
- Siostro, gdzie byłaś! Tyle lat zmarnowanych. - zaśmiał się Fred.
- To waszą siostrą też mam być? Dobrze, w sumie czemu nie. Będziemy jedną, wielką rodziną. - powiedziała, jednak nie przemyślała swoich słów. Atmosfera nagle stała się napięta. Otwarci dotąd Fred i George zamilkli.
- W takim razie jak już zrobicie biznesplan, dajcie znać. Póki co, ja idę spać. - powiedziała by przerwać tę nieznośną ciszę.
- Nie ma problemu. A przy okazji, zgłoś się kiedyś do nas, skoro tak wiele nas łączy, myślę, że mamy coś co może ci się spodobać. - powiedział George. Ich porozumienia jak zawsze zadziałało w mig i pozawerbalnie ustalili swój plan. Laura nie miała pojęcia co kombinują, ale miała pewność, że z tymi ludźmi nie sposób się nudzić.
- No to teraz nie zasnę, ale w ciemno biorę to. - powiedziała i poszła w kierunku dormitoriów dziewcząt. Gdy obejrzała się będąc już na schodach, bliźniacy już zacierali ręce. Na kanapie przed kominkiem z kolei, Ginny i Harry byli zatopieni w rozmowie, widać mieli sobie dużo do wyjaśnienia. Jak dobrze tu być!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz