czwartek, 26 marca 2020

2.pociąg

Na peronie wrzało, co nie jest niespodzianką zważywszy na datę. Był pierwszy września, dzień gdy wszyscy uczniowie Hogwartu zjeżdżają się do Londynu  by udać się do szkoły. Laura z niepokojem rozglądała się szukając choć jednej znajomej twarzy, jednak wśród tłumu było to prawie niemożliwe. Prawie, ponieważ ognisty kolor włosów Weasleyów można było dostrzec z kilometra.
- No popatrz braciszku, po raz kolejny ją odnajdujemy. Niedługo będziemy mogli przyczepić sobie plakietkę "Całodobowi bohaterzy i przewodnicy". -rzucił żartem Fred, próbując ukryć zakłopotanie spowodowane niepewnością - jak się z nią przywitać? Ostatecznie jeden i drugi podali jej rękę, jednak było to o dziwo krępujące. Trzeba też przyznać, bracia rzadko kiedy zajmowali się czymś innym niż robieniem numerów wszystkim dookoła oraz kombinowaniem nad swoim biznesem. Po wczorajszym dniu jednak, oboje byli wyjątkowo cisi jeśli chodzi o historię z Nokturna. Czar nowo poznanej czarownicy zadziałał równie mocno na obu bliźniaków, nie dali jednak tego po sobie poznać i szybko się wywinęli. Gdy jednak wszyscy Weasleyowie( plus Harry i Hermiona) usiedli przy wspólnym stole i zaczęli rozmawiać o wczorajszej przygodzie ("I pytanie co też Malfoy znów tam robił? Tato, powinieneś sprawdzić tę rodzinę"! - rzucił Ron z oburzeniem) i dowiedzieli się, że Laura pojawi się w Hogwarcie, każdy z nich zaczął myśleć nad planem, jak znów przyciągnąć jej uwagę.
- To już jakiś znak! Może faktycznie pomyślcie o tej drodze? - powiedziała Laura rumieniąc się. Mieli rację - drugi raz w przeciągu parunastu godzin!
- Lauro, co jak co, ale odeskortować cię na peron to jestem w stanie nawet ja! - powiedziała z udawanym oburzeniem Elizabeth, ale  podobała się jej ta rudowłosa rodzina - przynajmniej trzy osoby które dotąd poznała. Miała dobre przeczucia i miała nadzieję, że jej siostrzenica będzie miała w nowej szkole i świetne towarzystwo i pewnego rodzaju ochronę i kto wie, może któryś z nich zostanie dla Laury kimś więcej? No bo kto jak kto, ale ciotka znała się na ludziach i na wzajemnym iskrzeniu między nimi! "Żeby tylko się o nią nie pobili, skoro cała trójka już tak się nią opiekowała. Chwilę później, dołączyła reszta, przy okazji Liz mogła poznać rodziców rudzielców (którzy także wydali jej się bardzo porządni). Wszyscy się przywitali, dorośli wymienili parę niezobowiązujących uwag, aż ktoś spojrzał na zegar, który wskazywał za dziesięć jedenastą, więc zaczęli się zbierać do pożegnań i pakowania.
- Oo widzę że masz kota! Jaki piękny! Czyli Krzywołap nie będzie już samotny w naszej wieży. - zauważyła Hermiona wpatrując się w czarnowłosą kotkę patrzącą na nią mądrymi ślepiami.
- Skąd wiesz w jakim domu będzie? - zapytał Ron, choć widać było, że także miał taką nadzieję.
- Skoro zaczęła od spotkania z Weasleyami, to musi być znak, że to będzie Gryffindor. Spójrz na mnie. - zażartował Harry. - Albo Slytherin, ale jeśli tiara będzie ci to także podpowiadać, nie słuchaj. - dodał teatralnym szeptem.
- Dziękuje, prezent od cio.. Od Elizabeth. A co do domu, zdecydowanie wolę Gryfffindor. Tam znalazła się większość mojej rodziny. - odparła z uśmiechem.
- No już niech będzie że ciocia. Musiałam jakoś zrekompensować te wczorajszą chwilę grozy poza tym, co to za czarownica bez kota. - uśmiechnęła się. I przepraszam bardzo, ale nie doceniasz Ravenclavu! - fuknęła ciotka, jednak także przeczuwała, że Laura trafi tam, gdzie jej matka.
- No tak, jedno z tych dwóch. - dodała na zgodę. Chwilę później cała młodzież siedziała już w pociągu. Nie wszystkim udało się zmieścić do jednego przedziału, dlatego dosiedli się do przedziału gdzie była tylko jedna osoba, wyjątkowo dorosła jak na ten pociąg.
- Kto to może być? - zapytał Ron.
- Remus Lupin. - powiedziała Hermiona rzuciwszy tylko okiem.
-Skąd ona to wszystko wie? - zapytał, Hermiona zniecierpliwiona machnęła tylko ręką w kierunku podpisanej walizki obcego. Laura nie zareagowała. Remus Lupin. Lupin. Znała to nazwisko. Bardzo dobrze je znała i słyszała o nim niejednokrotnie... Co on tu robi? Postanowiła poczekać i się zorientować, skoro siedzi w pociągu, to znaczy, że jedzie z nimi do Hogwartu. Jednak nie dawało jej to spokoju.
-  Boisz się trochę? - zapytał Harry wpatrując się w zamyśloną Laurę. Próbował dociec tego nagłego milczenia.
- Trochę tak, wiesz to mimo wszystko zmiana kontynentu, szkoły... Powiedzcie mi, czy ten gnojek który wczoraj... tak usilnie próbował mnie oprowadzić, on też się tu uczy? - zapytała zmieniając temat.
- Tak. Niestety. To Draco Malfoy. - powiedziała Hermiona z niesmakiem.
- Najgorszy typ wśród ślizgonów, kolejny powód żebyś nie wybrała tego domu- zażartował Harry.
- My mamy z nim wojnę od pierwszej klasy. Jego rodzina jest straszna. Pieprzą ciągle o czystości krwi a każdy mieszaniec czy mugolak to według niego śmieć. Od dawna myślimy jak się go pozbyć. - powiedział Ron.
- Czystość krwi. - prychnęła Laura - jakie to ma znaczenie? Ważne są umiejętności. Kiedy ci zadufani pseudoarystokraci to zrozumieją.
- Oczywiście, że masz rację. Jednak takim nie przegadasz, wiesz zresztą komu tacy zwykle służą i jaką mają ideologię... Rok temu w szkole było z tego powodu bardzo gorąco. - mruknął Harry, po chwili jednak zorientował się, że Laura, do tej pory mieszkająca w Stanach, może nie być nie bieżąco z wydarzeniami z Hogwartu. Poza tym jak wyjaśnić jej prawdę o Voldemorcie, o starciach z nim które z nim stoczyli?
- Wiem, że ciemne moce wciąż wzrastają w siłę. Wiem też, że w Hogwarcie mieliście okazję już się o tym przekonać. - cała trójka spojrzała na nią zaskoczona. Skąd wiedziała? W jakim stopniu?
- Prorok to nie jedyne źródło wiedzy. - powiedziała tajemniczo.
- To fakt. I słusznie, bo ten kłamie, na ogół. A co do zła...  Coraz więcej jego popleczników udaje się umknąć sprawiedliwości. A teraz jeszcze ta ucieczka Syriusza Blacka. Jak czuć się tu bezpiecznie? - dodał Ron, licząc że nowa znajoma opowie im coś więcej. Laura drgnęła na ostatnie zdania, jednak nie odniosła się do tego. Nie zdążyła, bowiem wszyscy skupili się na nagłym zatrzymaniu pociągu. Nie dotarli jeszcze do Hogwartu, to pewne.
- Co się dzieje? - krzyknął Ron, obserwując szybę pociągu która zaczęła zamarzać. Biorąc pod uwagę miesiąc który dopiero co się zaczął, nie było to normalne. Wszystkich ogarnął chłód. Każde z nich sięgnęło po różdżkę, nie wiadomo było z czym się mierzą. Chwilę później, zgasło światło. Czekali w napięciu, w pewnym momencie Hermiona wstała by wyjrzeć na korytarz, nie zdążyła jednak, bo ktoś po drugiej stronie już złapał za klamkę. Cofnęła się, a drzwi otworzyły się powoli. Do przedziału wpełzł mrok i jeszcze bardziej przeszywający chłód który emanował od zakapturzonej postaci która weszła do przedziału. Laura rzuciła spojrzenie na swoich nowych przyjaciół - byli przerażeni, choć każde przechodziło to w inny sposób, gdy postać się zbliżała. Ron zbladł do tego stopnia, że skóra zrobiła się kredowobiała, Hermiona ściskała z całej siły rękę na różdżce jednak nie była w stanie wydusić z siebie słowa, Harry zaczął tracić przytomność. Nie czekając ani chwili dłużej skierowała swą różdżkę na kreaturę w kapturze.
Expecto Patronum! - krzyknęła, skupiając się na najlepszych wspomnieniach z dzieciństwa. Wczesnego dzieciństwa. Ku swemu zaskoczeniu, w tym samym momencie, dotąd jak wszystkim się zdawało, śpiący Lupin zrobił dokładnie to samo. Z obu różdżek wyleciały niebieskie obłoki, z czego każdy z nich przybrał postać czworonożnego stwora który pomknął w stronę przeciwnika. Ten momentalnie uskoczył i cofnął się. Po chwili dezorientacji i wzajemnych badawczych spojrzeń Laury i Lupina, oprzytomnił ich krzyk Rona.
- Co to było?! I Harry... Harry?! Co on mu zrobił?! - panikował rudzielec.
- To był demetor. A Harry musiał stracić przytomność. Macie... A właściwie, ja mam.- po czym sięgnął do torby z której wyciągnął czekoladę. Po chwili ciszy, Harry ocknął się i został zmuszony do zjedzenia czekolady.
-Co to było, co się stało? - pytał. Dopiero wtedy Lupin postanowił wszystkim pokrótce opowiedzieć o istocie której udało się pozbyć.
-  Dementorzy to paskudne stworzenia. Żywią się wysysając szczęście i wszelkie pozytywne emocje z człowieka który akurat stanie na jego drodze. Obecnie Ministerstwo Magii używa ich jako strażników w Azkabanie, widzę jednak, że rozszerzyło im możliwości. - powiedział z goryczą w głosie.
- Ale.. Ja zemdlałem, czy wy też? - odpowiedziało mu przeczące milczenie. Pamięć Harry'ego powoli zaczęła wracać, przypomniał sobie o zaklęciu którym odgoniono stwora. - Czym go przepędziliście?
- Zaklęciem Expecto Patronum. To silne zaklęcie które blokuje możliwość zbliżenia się dementora. To zaawansowana magia, która odbiera mu siłę. - dopowiedział Lupin. I jemu i Harry'emu do głowy przyszło to samo pytanie.
- Ale nie tylko pan je rzucił! Laura, skąd je znasz? - zapytał Harry. Panna Beltza zmieszała się. Ile można powiedzieć?
- Moja mama, jest aurorką. Przeczuwała, że w obecnych czasach dobrze jest znać to zaklęcie, dlatego w zeszłym roku, wymogła w Ilvermorny, możliwość przeprowadzania dodatkowych zajęć z obrony przed ciemnymi mocami. Byłam jedną z pierwszych które się go nauczyły i przekazałam to także innym. Nie tylko w Wielkiej Brytanii źle się dzieje. - wyjaśniła. Uznała, że jej odpowiedź powinna wystarczyć.
- Niesamowite. Ile masz lat panno... - zapytał Lupin przyglądając się jej badawczo. Miał wrażenie, że jest w niej coś znajomego, nie mógł jednak skojarzyć skąd. Był także pod wielkim wrażeniem jej umiejętności.
- Beltza. Mam 13 lat, ale to nie umiejętności, to geny. - odparła jakby czytając w myślach Remusa. Teraz jeszcze bardziej go intrygowała, jednak za nic nie mógł skojarzyć. Nazwisko także nic mu nie mówiło.
- W takim razie, te geny muszą być po kimś bardzo zdolnym.
- Ale czad. - skomentował z opóźnieniem Ron. - Ja też chcę się tego nauczyć!
- Myślę, że i tutaj można by przeprowadzić takie lekcje? - spojrzała pytająco na Lupina. Zastanawiała się w jakim charakterze przybywa do Hogwartu.
- Myślę, że jest to do zrobienia. Trzeba porozmawiać z profesorem Dumbledorem. Ach, przepraszam, ja się wam nie przedstawiłem. Jestem Remus Lupin, w tym roku, będę was uczył obrony przed czarną magią.
- Tym bardziej myślę, że te zajęcia będą do zrobienia. - powiedziała z uśmiechem Laura. Postanowiła, że poza wykonaniem swojej misji, spróbuje zrobić też coś innego. Skoro jej matka może ratować świat, ona także spróbuje, choć na mniejszą skalę.

1 komentarz:

  1. Po poukładaniu sobie w głowie kto był kim... Wow! Bardzo podoba mi się pisanie nowej historii na podstawie wydarzeń z książki, a nie wymyślanie kolejnej nowej, dodatkowej historii. Oby tak dalej :)

    https://alternative-story-tg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń