wtorek, 7 kwietnia 2020

7. Noc Duchów

Po kolejnych zajęciach eliksirów, tym razem bez wypróbowania wyników pracy na uczniach większość trzecioklasistów miała już wolne. Laura opadła zmęczona na fotel w pokoju wspólnym. Obok usiedli Harry i Ron. Tyle zdążyło się wydarzyć w tak krótkim czasie!
- Lauro - zaczął Harry. Nie mieli czasu, by porozmawiać o tym, co wydarzyło się na obronie przed czarną magią. - O czym rozmawiałaś z profesorem Lupinem? Czyżby o tych nowych zajęciach?
- Nie, przepraszam, całkowicie o tym zapomniałam. Rozmawialiśmy o... Moim boginie.
- No właśnie, kto to był? - zainteresował się Ron.
- Moja mama. - odparła krótko, obawiała się tej rozmowy. Tym bardziej w pokoju wspólnym, gdy większość Gryfonów była blisko, zatrzymana przez deszcz. Mimo panującego gwaru przeczuwała, że ktoś jeszcze może coś usłyszeć.
- A... Ta trumna obok? - zapytał Harry.
- To najgorszy los którego się obawiam jeśli chodzi o drugą najbliższą mi osobę. - szepnęła w odpowiedzi.
- Mówisz o swoim tacie? No właśnie, nigdy nic o nim nie wspominałaś. - dodał Ron.
- Nic nie mówiłam, bo od lat nie miałam z nim kontaktu. Nie wiem też, czy kiedykolwiek się zobaczymy, a boję się, że jedyne wieści o nim to będzie informacja o jego śmierci. Wybaczcie, ale ta rozmowa dziś jest ponad moje siły. - powiedziała kończąc temat. Harry i Ron zamilkli szukając szybko innego tematu.
- Może przejdziemy się do Hagrida? - zaproponował w końcu Ron.
- To dobry pomysł, dowiemy się może czegoś o nim i Harododziobie!
Przeszli więc przez dziurę pod portretem, po drodze spotykając Hermionę, która się do nich dołączyła. Gdy zapukali do drzwi chatki, Hagrid otworzył im, był jednak w fatalnym stanie. Widać było, że pił i to zdecydowanie za dużo.
- Wchodźcie dzieciaki. - powiedział pociągając nosem i siadając z powrotem przy stole i sięgając po dzban z winem.
- Może napijemy się razem herbaty? - zaproponowała uprzejmie Laura jednocześnie zabierając Hagridowi alkohol. Ten spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem a po chwili kiwnął głową. Hermiona w tym czasie sięgnęła po czajnik i nastawiła wodę.
- Hagridzie, co się dzieje? Wiadomo już coś?
- Chyba cię nie wyrzucili? - zapytał Ron.
- Nie. Wciąż jestem nauczycielem, tu uratował mnie Dumbledore ale Dziobek... - głos mu się załamał.- Jeśli czegoś nie wymyślę, skażą go na śmierć. Malfoy wszystkim nagadał jakie to niebezpieczne zwierzę i jak to mocno okaleczył jego synalka i jeśli nie wygram kolejnej sprawy to los Dziobka będzie przesądzony.- powiedział po czym głośno wydmuchał nos.
- Pomożemy ci. W bibliotece na pewno znajdziemy coś co pomoże w sprawie! - powiedziała pokrzepiająco Hermiona podając wszystkim parujące kubki.
- Dziękuje. - odrzekł Hagrid siąkając nosem. - Chociaż nie wiem, czy coś da się zrobić.
- Na pewno coś nam się uda wymyślić. Malfoy nie może wygrać! - powiedział żarliwie Ron waląc ręką w stół by wyrazić swoją pewność, jednocześnie wylewając część herbaty.
- No możliwe... Ale co wy tu w ogóle jeszcze robicie? Jest ciemno, niebezpiecznie. CZEMU SIĘ TU JESZCZE SZWĘDACIE?! IDZIEMY DO ZAMKU! - powiedział nagle w pełni trzeźwiejąc. Bez dalszej zbędnej dyskusji pomaszerowali za nauczycielem do zamku składając sobie postanowienie poszukiwań sposobu wyjścia z tej sytuacji.

                                                                     ***
Dni mijały, a pogoda za oknem stawała się coraz gorsza. Nie sprzyjało to pogodnej aurze w zamku, tym bardziej, że zbliżały się pierwsze rozgrywki w Quidichu. Gryffindor kontra Slytherin, przez co  relacje między mieszkańcami obu domów były jeszcze bardziej napięte. W tym czasie, czwórka głównych bohaterów, jeśli nie byli na zajęciach, nie odrabiali kolejnych prac domowych których z dnia na dzień przybywało, nie ćwiczyli do meczu( tu Harry) to szukali informacji które mogłyby pomóc Hagridowi w obronie Hardodzioba. Niepostrzeżenie zaczął się także zbliżać termin pierwszej wizyty w Hogsmede - miasteczku leżącym nieopodal Hogwartu, w którym można było kupić wszystko o czym tylko można było zamarzyć! - tak przynajmniej informowała broszura informacyjna przypięta do tablicy ogłoszeń w pokoju wspólnym Gryfonów. Prawie każdy uczeń od klasy trzeciej wzwyż czekał z niecierpliwością na trzydziestego pierwszego października, była to bowiem data nie tylko pierwszej wizyty w tym magicznym miasteczku ale także Noc Duchów która łączyła się z wspaniałą ucztą.
- Jeny, w końcu zobaczymy te niesamowite miejsca o których opowiadali mi bracia! - mówił z przejęciem Ron. - kupię może jeszcze coś Parszywkowi. Wciąż nie najlepiej wygląda. I ostatnio nawet nie wychodzi do ludzi, siedzi zazwyczaj w torbie.
- Może coś dla niego znajdziemy. I zobaczymy w końcu wrzeszczącą chatę. - dodała Hermiona.
- A ty Harry, co chciałbyś zobaczyć w pierwszej kolejności? - zapytała Laura przyglądając się przyjacielowi który wyglądał na przygnębionego.
- Cokolwiek. Ale nie zobaczę, bo wuj nie podpisał mi zgody. - odparł ze złością.
- Dlaczego? - zapytała dziewczyna nie znając do końca sytuacji Harry'ego.
- Bo to zacofani mugole, którzy zawsze robią mi pod górkę. No i... powiedzmy, że rozstaliśmy się w nie najlepszych relacjach. - powiedział początkowo ze złością, ale pod koniec sam się uśmiechnął. Ron zaczął się głośno śmiać.
- No opowiedz Laurze, jak nadmuchałeś ciotkę! Aż żałuję, że tego nie widziałem.
- To wcale nie jest zabawne, aż dziw, że nie wyrzucili Harry'ego za to ze szkoły! - rzekła z powagą Hermiona.
- No cóż... Nie zazdroszczę ci twojej sytuacji. Jeśli chcesz, możemy spróbować podrobić podpis ale pytanie jak się z tym będziesz czuł. - powiedziała wolno Laura. Hermiona się oburzyła a Ron spojrzał na nią z zaskoczeniem. Mina Harry'ego jednak się nie zmieniła.
- Dzięki, ale odpada. Już zapytałem McGonagall czy ona nie mogłaby mi tego podpisać więc za późno.
- Nie mógłbyś tego zrobić Harry! Przecież... Co z Blackiem?! - dodała poruszona Hermiona.
- No daj spokój Hermiono, to będzie dzień, poza tym wszędzie pałęta się mnóstwo dementorów, jak miałby nas dopaść? - zbagatelizował ją Ron.
- A... Dlaczego Black miałby w ogóle kogokolwiek dopadać? - zapytała Laura. Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo Krzywołap wskoczył na torbę Rona. Zaczął ją szarpać próbując wyciągnąć coś co było w środku.
- Weź pilnuj tego swojego czorta! To już kolejny raz, gdy próbuje zaatakować mojego szczura! Czy on słyszał jak mówiłem że jest u mnie w torbie? - krzyczał Ron szarpiąc się z rudym kotem. W niedalekiej odległości siedziała także kotka Laury obserwując sytuację, jakby pilnując, w razie gdyby szczur chciał uciec. Ron był jednak szybszy, wyciągnął Parszywka i schował do kieszeni szaty.
- Nie bądź śmieszny. Musiał go wyczuć. Poza tym, to kot, więc potrafi wywęszyć mysz lub szczura. -dodała biorąc kota po czym wyszła obrażona. Laura zapobiegawczo wzięła swojego kota na kolana. Mina przyglądała się sytuacji rozłożona na kolanach.
- A może peleryna niewidka? - powrócił do wcześniejszego tematu Ron całkowicie ignorując wyjście Hermiony.
- A jak przejdę koło dementorów?  - zauważył smętnie Harry.
- Znajdziemy jakiś sposób. A póki się nie uda, mogę solidarnie zostać z tobą. - dodała Laura.
- Dzięki, ale nie musisz się tak poświęcać, znajdę sobie jakieś zajęcie, a póki co idę na trening. - powiedział wstając z ociąganiem i obserwując ulewę za oknem.
- Szkoda, że taki termin wam się trafił. Ale i tak zniszczycie Ślizgonów, prawda? - spytała z nadzieją.
- Mam nadzieję. Zrobię wszystko by Malfoy nie wygrał.

Nadszedł dzień Nocy Duchów. Pierwszy raz od początku roku szkolnego, Wielka Sala zapełniła się tak wcześnie. Wszyscy z przejęciem jedli śniadanie w oczekiwaniu na wyjście. Około godziny ósmej McGonagall podeszła do stołu by odebrać zgody uczniów którzy mogli wyjść.
- Tylko jest problem pani profesor bo ja...
- Już wiem Longbottom, twoja babcia zapobiegawczo przysłała zgodę bezpośrednio do mnie. - uciszyła ucznia nauczycielka. Neville spojrzał na nią zaskoczony i szczęśliwy zarazem. Zebrała resztę upoważnień i poczuła spojrzenie Harry'ego.
- Przykro mi panie Potter, ale takie są zasady. Na pewno w przyszłym roku się uda. - dodała szybko i odeszła.
- Jesteś pewien, że nie chcesz,żebym została? - ponowiła propozycję Laura dolewając sobie soku dyniowego.
- Nie, dzięki. Może pójdę do Lupina. - powiedział przypominając sobie o ich planach.
- Świetny pomysł! Może uda ci się go przekonać na pomysł tych dodatkowych zajęć! - ucieszyła się Hermiona.
- Spróbuję. Bawcie się dobrze. - powiedział smętnie żegnając się z przyjaciółmi, którzy zaczęli szykować się do wyjścia.
- Przyniesiemy ci co tylko się da! - krzyknął na odchodnym Ron i już ich nie było.

                                                                       ****
Cała trójka była zachwycona widokiem który ujrzeli. Hogsmeade było najbardziej magiczną wioską jaką można było sobie wyobrazić. Prawie całe miasteczko było zabudowane. Zabudowa w dużej mierze wciąż oparta była na tej pierwotnej, średniowiecznej. Wszędzie były różnego rodzaju sklepy i piękne domy. Każdy budynek miał niepowtarzalny urok.


Zwiedzanie rozpoczęli od Miodowego Królestwa w którym już o tej porze panował tłum - głównie uczniowie Hogwartu którzy przyszli podbudować swoje zapasy. Były tam słodycze z całego świata i każde jakie można był sobie zamarzyć! Setki czekolad o wszystkich smakach, bryły nugatowe, fasolki wszystkich smaków, musy świstusy, miętowe ropuchy, cukrowe pióra do pisania, eksplodujące cukierki, pieprzne diabełki,dyniowe paszteciki, czekoladowe kociołki, samoczyszczące nici do zębów, lodowe mysz oraz mnóstwo innych smakołyków. Każdy uczeń który był tu po raz pierwszy wychodził z pełną torbą, by sprawdzić możliwości oraz przeróżne smaki. Także nasza trójka znalazła coś dla siebie. Ron wyszedł z paczką nietopiących się lodów, ślimaków gumiaków oraz kwachów, Hermiona wybrała magiczną nić dentystyczną ("Moi rodzice nie uwierzą, że coś takiego istnieje!"),  kilkoma słodkimi piórami i najlepszą czekoladą, Laura natomiast postanowiła wziąć te słodycze których nie było dane jej jeszcze wypróbować, wzięła więc lodowe płatki śniegu, wybuchające cukierki oraz Schoc-o-Chock. Kolejnym przystankiem był sklep u Zonka. Tam, jeśli było to możliwe, było jeszcze więcej klientów, sklep był wypełniony po brzegi. U Zonka, można było bowiem kupić mnóśtwo rzeczy przydatnych do płatania psikusów. Nie było więc zaskoczeniem, gdy po wejściu pierwszymi osobami które zobaczyli, byli bliźniacy Weasley którzy podeszli do Laury.
- Wiedzieliśmy że tu przyjdziesz! - powiedział Fred.
- Zobacz, tu masz pierwowzór tego czym załatwiliśmy Malfoya, - rzekł drugi z braci wskazując na łajnobombę - ale  nasza już jest lepsza niż ta z wakacji. Chcesz pomóc nam ją wypróbować? Może znalazłaś nam jakiś nowy cel?
- Myślę, że celu nie ma co zmieniać. - powiedziała z uśmiechem. - A jest tu coś jeszcze godnego uwagi? - spytała rozglądając się po sklepie. Wyglądało na to, że u Zonka, można było się nieźle zaopatrzyć. Zwłaszcza dziś, biorąc pod uwagę mnóstwo tematycznych wystaw nawiązujących do Halloween.
- Są jeszcze cukierki wywołujące czkawkę, oraz mydła z żabiego skrzeku, ale poczekaj lepiej na nasze nowy wynalazki, będą bardziej spektakularne.
- Efektowne.
- I tańsze. - mówił jeden przez drugiego.
- No proszę. A macie coś z okazji dzisiejszego święta, jak tutaj ? - spytała wskazując ręką na coś co przypominało pająka i jak domyślała się dziewczyna, miało dodatkowe efekty.
-Oczywiście. Jesteśmy przygotowanie na wszystko. To tylko wybuchpająk, gdy spróbujesz to wyrzucić, z jednego pająka dzięki małemu wybuchowi robi się 5. My mamy coś lepszego. - odparł pewnie Fred.
- W takim razie zaraz po Hogsmeade widzimy się w zamku. Chętnie wypróbuję. - odparła Laura.
- Tak jest wspólniczko. - powiedział George salutując przy tym.
- Spocznij wspólniku, to jesteśmy umówieni. - dodała ze śmiechem wracając do reszty przyjaciół.
- A do mnie nawet nie podeszli, nie wspomnieli też nic o swoich nowinkach. I to mają być bracia. - mruknął Ron który dosłyszał rozmowę. Nie tylko to go jednak trapiło.
- Widzisz, ja robię lepszą reklamę. - powiedziała odchodząc do działu eliksirów.
- I zdecydowanie lepsze wrażenie. - szepnęła Hermiona doganiając przyjaciółkę.
- Czy ja wiem... Po prostu dobrze mi się z nim rozmawia. - odparła Laura bez przekonania sięgając po fiolkę z napisem " Eliksir przekonywania - z tą pomocą twoja siła perswazji zadziała na każdego".
- Nie będzie ci to potrzebne. - zaśmiała się Hermiona - Tylko lepiej szybko się zdecyduj, bo gotowi o ciebie walczyć. Myślę, że cała trójka. - powiedziała zerkając na smętną minę Rona, który szukał czegoś w koszu opisanym jako " Wszystko czego ci potrzeba by dopiąć swego".
- O czym ty mówisz! Aż takiej mocy nie mam. - powiedziała, jednak spojrzawszy na determinację Rona, zaczęła w to wątpić.
- A jednak. Masz w sobie jakiś magnetyzm na Weasleyów. To który? - pytała niby od niechcenia, jednak trochę się obawiała.
- Hermiono, mówisz to, jakbym miała wybrać zestaw śniadaniowy. To tak nie działa! - odparła z oburzeniem - Ale nie martw się, na pewno nie jest to najmłodszy z braci. - powiedziała z szelmowskim uśmiechem podchodząc do lady i zostawiając zaskoczoną Hermionę która po chwili się jednak uśmiechnęła. Gdy wszyscy dokończyli zakupy, poszli jeszcze zobaczyć Wrzeszczącą Chatę oraz na rozgrzewające piwo do pubu pod Trzema Miotłami by wypić po kuflu kremowego piwa. Do zamku dotarli koło piętnastej, obładowani i szczęśliwi. Po dotarciu do pokoju wspólnego zobaczyli Harry'ego którego mina wskazywała, że niewiele się udało zdziałać.
- Proszę, to na poprawę humoru - powiedziała Hermiona podając przyjacielowi czekoladę.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że wasz dzień był udany?
- Bardzo! Ale mów co z Lupinem.
- No... To sprawa nie wygląda najlepiej. Ale od początku: zgodę od niego jako tako mamy. Dumbledore zgodził się, powiedział nawet, że to świetny pomysł ale... Ponoć podczas tej rozmowy przypałętał się Snape i jak już podsłuchał o czym rozmawiali uznał, że to zbędne, oraz, że nie ma szans żebyśmy się czegoś nauczyli. Powiedział też, że od tego jest obrona przed czarną magią, a skoro Lupin nie potrafi połączyć tego czego obecnie się uczymy z czymś dodatkowym to niech się nawet za nic nie zabiera bo pewnie i tego nie nauczy. Przypomniał także, że sale są od zajęć uznanych przez Ministerstwo a skoro coś chcemy na własną rękę robić to na pewno nie w klasach i jak coś takiego zobaczy to to zgłosi. - powiedział ze smutkiem Harry.
- Żebyśmy nie zgłosili jego sprawdzania eliksirów do Ministerstwa. - warknęła Laura.
- I nic się nie da zrobić?
- Dumbledore powiedział, że jeśli znajdziemy odpowiednie miejsce, gdzie nikt nas nie znajdzie, to się zgodzi. Tylko gdzie?
- Znajdziemy coś. Obiecuję. Najważniejsze, że mamy zgodę i nauczyciela który nam w tym pomoże, dajcie mi trochę czasu. - powiedziała Laura szybko zbierajac swoje rzeczy.
- A ty gdzie? - spytał zawiedzony Ron. - Uczta dopiero za trzy godziny!
- Mam sprawę do załatwienia. - odparła i poszła szukać bliźniaków. Nie musiała na szczęście długo szukać.Byli zajęci referowaniem Woodowi  planu działania podczas meczu ze Ślizgonami.
-... Zawsze można do tego użyć różdżek. - mówił George
- Albo proszku zaciemnienia. - dodał drugi brat.
- Doskonale. Trzeba oczywiście grać fair, o ile to możliwe ze Ślizgonami. Dopracujemy resztę później. - powiedział dostrzegając nowego słuchacza.
- No to jestem. Ale zanim o waszych świetnych produktach, mam jedną prośbę.
- Słuchamy.
- A może to zamówienie?
- Nie. Bo jest jedna sprawa. Chcemy zacząć prowadzić dodatkowe zajęcia. Z zaklęć ochronnych itp. Ale nie ma do tego miejsca. Musi być ukryte dla nauczycieli. A przynajmniej my, musimy wiedzieć, że się zbliżają. Czy macie może pomysł? W końcu, z tego co słyszałam, znacie ten zamek jak własną kieszeń.
- Nie musisz nam już kadzić. Nie wiem czy to będzie odpowiedź na twoje pytanie...
- Ale mamy coś, co może ci się do tego przydać.
- Te zajęcia to też dobra myśl.
- Spotkajmy się więc pół godziny przed ucztą.
- Przy tym pomniku czarownicy z garbem. Wiesz gdzie to? - Laura pokiwała głową. Zaintrygowali ją.
- Damy ci coś, co powinno ci pomóc.
- Ale teraz...
- Róbcie pokaz. - powiedziała rozsiadając się wygodnie w fotelu. Czuła się uspokojona. Skoro bliźniacy mają pomysł, to musi się udać. Tymczasem oglądała pokaz najnowszych wynalazków Weasleyów. Chwilę później, do obserwatorów zaczęło dołączać coraz więcej uczniów. Można więc wnioskować, że obroty Weasleyów znów wzrosną.

                           ****
Laura szybko znalazła wymówkę dla swojego szybszego wyjścia. Nie chciała robić przyjaciołom nadziei póki nie znajdzie jakiegoś sposobu. Znalazła miejsce o którym mówili Weasleyowie. Już na nią czekali.
- Panno Beltzo, oto nasza nagroda w ramach przedpłaty za zyski naszej firmy. - powiedział z oficjalnym tonem Fred podając jej kawałek pergaminu. Spojrzała na niego zaskoczona. Obróciła prezent i obejrzała z każdej strony. Bliźniacy obserwowali jej reakcję.
- Rozumiem, że to ma jakieś głębsze dno?
- Mądra dziewczynka. Tak, to nie jest zwykła kartka. - powiedział George stukając w nią różdżką i mówiąc "Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego". Po tych słowach, na kartce pojawił się napis.
 „Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW.”
Chwilę później, na pergaminie zaczęła pojawiać się mapa. Mapa całego Hogwartu, wraz z poruszającymi się punkcikami, każdy opisany imieniem i nazwiskiem.
- Czy to jest to co ja myślę? - zapytała uszczęśliwiona Laura.
- To zależ.  To jest Mapa Huncwotów. Panom Lunatykowi, Glizdogonowi, Łapie i Rogaczowi zawdzięczamy naprawdę wiele! Dzięki nim poznaliśmy większość sekretnych przejść, są też zaznaczone wszystkie sale. My znamy już wszystkie. Może dzięki temu znajdziesz swoją salę. A tak czy inaczej, będziesz wiedziała o ruchu każdego mieszkańca Hogwartu. - powiedział Fred wskazując trzy punkciki podpisane ich imionami i nazwiskami.
- Jakie to piękne! - powiedziała przytulając każdego z bliźniaków i całując każdego w policzek. Spojrzeli po sobie zaskoczeni.
- To naprawdę może wiele ułatwić, nie tylko w kwestii naszych zajęć. Dziękuje i nie wiem kiedy wam się odpłacę!
-  Poczekaj jeszcze. Jak już skończysz jej używać, powiedz "Koniec psot" - szepnął stukając w mapę. Mapa znów przypominała zapasowy kawałek pergaminu. - Teraz możesz iść. A my pomyślimy nad twoją zapłatą.
- Nie ma problemu. Wierzę, że coś wymyślicie. To do zobaczenia na uczcie!- powiedziała biegnąc w stronę Wielkiej Sali. W trakcie uczty, postanowiła pokazać przyjaciołom swoje znalezisko. Gdy znaleźli miejsce gdzie mogli chwilę porozmawiać spokoju opowiedziała im o spotkaniu z bliźniakami.
- Tyle lat a oni słowem nie wspomnieli o mapie! Nie no, ja nie mam braci! - mruczał niezadowolony Ron.
- Przestań. Ale słuchajcie, poza tym, że możemy znaleźć salę, znamy wyjścia, Harry, będziesz mógł pójść do Hogsmeade! - Hermiona mruknęła coś o łamaniu zasad bezpieczeństwa ale także dostrzegła wiele plusów wynikających z posiadania mapy. Laura otworzyła mapę i powiedziała odpowiednie zaklęcie. Harry, Ron i Hermiona byli pod wielkim wrażeniem patrząc na mapę.Chwilę później Ron i Hermiona wrócili do dyskusji. Laura natomiast zobaczyła kropkę której nigdy nie spodziewała się zobaczyć... W tym samym momencie do sali wpadł Filch.
- W zamku nie jest już bezpiecznie! Wszyscy w niebezpieczeństwie! - krzyczał biegnąc do stołu nauczycielskiego. Po sali rozszedł się szum. Laura szybko rzuciła na mapę zaklęcie. I co dalej zrobić z tą wiedzą?

9 komentarzy:

  1. Cześć! Dosc długi rozdział, co mnie bardzo ucieszyło <3 dziekuje przy okazji za informacje!
    Strasznie szkoda mi dziobka :( mam nadzieje, ze uratuja go tak jak w kanonie, pamietam jak ogladalam film jako dziecko i byl to dla mnie jeden z najokropniejszych momentow :( strasznie znienawidzilam po tym Malfoya;d
    Ten krotki fragment z Nevillem taki prawdziwy haha :D
    No i... Laura i jeden z bliźniaków?;d jakos sie tego mimo wszystko nie spodziewalam XD
    Czekam na kolejny rozdzial, ucielas w takim momencie...:D
    Pozdrawiam!
    Vicky
    szepty-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobię co w mojej mocy by uratować jak najwięcej postaci! :)
    Co do parowania głównych postaci zawsze mnie wkurzało dobieranie w pary głównych tylko z Harrym, Malfotem albo Ronem. Ja jakbym miała wybierać zdecydowanie wzięłabym się za któregoś z bliźniaków - fajni, zaradni, inteligentni czego chcieć więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. Pamietam kiedys ten caly hype na Dramione i robienie w efekcie z Malfoya slodkiego, zagubionego chlopca. Sttaszne:x
      Ciesze sie, ze postawilas na cos innego.

      Usuń
  3. Nie to, że się czepiam ale chyba złapałam literówkę. W momencie gdy Harry opowiada co mówił Sevcio do Lupina i Dyrektora jest fragment zdania: "..., że on tego jest obrona przed czarną magią...", mam wrażenie, że zamiast "on" powinno być "od". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji pozwolę sobie na reklamę. XD
      https://kiedyzechce.blogspot.com/
      Zapraszam chętnych ;)

      Usuń
    2. A bardzo mozliwe, za pierwszym czytaniem zwykle nie wszystko wyłapuje, dziękuję za czujność :)

      Usuń
  4. Cześć :)
    Chciałabym poinformować, że Twoje zgłoszenie zostało przyjęte i oczekuje w „Kalendarium” na publikację.
    Bardzo proszę o publiczne zaobserwowanie bloga, zgodnie z zasadami, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś/aś.
    Zapraszam również do skorzystania z zakładki „Nowe Posty” oraz śledzenia bloga na bieżąco.

    Pozdrawiam i dziękuję.

    https://magiczny-zbior.blogspot.com/

    ps. wybacz za spam pod notką, ale nie znalazłam innej zakładki

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Bardzo dziękuję za zgłoszenie się do mojego spisu. Reklama opowiadania trafiła już do odpowiednich zakładek. :)
    Od dziś możesz korzystać z pełnej oferty Katalogowo. Jej szczegóły i kilka wskazówek znajdziesz w zakładce „Oferta spisu”.
    W razie problemów możesz śmiało pisać do mnie na maila (villemoria@gmail.com), z wielką radością rozwieję wszelkie wątpliwości i pomogę w korzystaniu z dostępnych opcji.
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny
    Ayame
    Katalogowo

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham bliźniaków <3 Tylko teraz pytanie na kogo zdecyduje się Laura :D Mimo wszystko najbardziej intryguje mnie kwestia jej ojca, mam nadzieję, że szybko się rozwiąże.
    Życzę dużo zdrowia i weny :D w sobotę pojawił się nowy rozdział na hppietnoprzeszlosci.blogspot.com - zapraszam w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń