sobota, 4 kwietnia 2020

6. bogin

Do lunchu rozeszła się historia eliksirów trzecioklasistów. Ślizgoni próbowali cały czas na pierwszy plan wyciągać porażkę Neville'a, jednak mimo wszystko to wyczyn Laury - z dumą opowiadany przez Gryfonów stał się głównym tematem. Przynajmniej do czasu zajęć opieki nad magicznymi stworzeniami. Wciąż pełni obaw szli na pierwsze zajęcia prowadzone przez Hagrida. Gdy przeszli przez błonia i dotarli do domku Hagrida (którego właściciel tego dnia wyglądał wyjątkowo - zrobił coś z włosami i z brodą, zdaje się, że próbował je rozczesać i użyć jakiejś pomady do ugładzania), ten zaprowadził ich na padok. Wszyscy ustawili się w szerokim półkolu. Większość patrzyła w oczekiwaniu, Ślizgoni dyskutowali o czymś, zapewne wyśmiewając nowego nauczyciela.
- No więc... Witam wszystkich na zajęciach opieki nad magicznymi stworzeniami. Nazywam się Rubeus Hagrid i dzisiejsze zajęcia chciałbym zacząć od przedstawienia wam niezwykłych stworzeń. - powiedział jednocześnie prowadząc niesamowite zwierzę - była to krzyżówka konia z orłem. Przednia część stworzenia, łeb oraz przednie kończyny wyglądały jakby należały do ogromnego ptaka, tylne nogi i zad były końskie - wielkość także przypominała raczej dorodnego konia belgijskiego. Dodatkowo miał ogromne skrzydła. Stworzenie przechyliło łeb obserwując zgromadzonych uczniów. Ci drudzy wymieniali przerażone spojrzenia.
- To jest hipogryf. Hipogryfy bardzo łatwo urazić, dlatego nie pokazujcie, że się ich boicie oraz trzeba pokazać im szacunek przez delikatny ukłon. To jest Hardodziob. - przedstawił zwierzę które stało obok niego. - Więcej informacji o hipogryfach możecie znaleźć w waszym podręczniku w rozdziale trzecim.
- A niby jak te książki otworzyć? - zakpił zimny głos Malfoya. Hagrid spojrzał na niego skonsternowany.
- Musicie je pogłaskać po grzbiecie. - powiedział jakby to było coś najbardziej oczywistego na świecie.
- No jasne pogłaskać potwora. W końcu książka to takie samo bydle co na... - zaczął kpić dalej Malfoy, w tym momencie pojawiła się Laura sięgając po różdżkę.
- Dokończ, a pożałujesz. - powiedziała gniewnie. Nie miała zamiaru jej użyć, jednak nie spodziewała się, że ktoś aż tak będzie ją denerwował od pierwszych dni w szkole, że zacznie tracić nad sobą panowanie.
- Och zapomniałem, bohaterka uciśnionych, może jeszcze... - jednak Harry nie pozwolił mu dokończyć stają obok Laury celując w niego różdżką.
- Co się tam dzieje? - krzyknął Hagrid. Nie miał pełnego widoku, w tym jednak momencie Malfoy odsunął się na bezpieczną odległość a Harry i Laura pochowali różdżki. Reszta uczniów, poradziła sobie z książkami.
- Jak więc już wiecie, hipogryfy to bardzo honorne zwierzęta. Jednak jeśli taki cię już zaakceptuje, możesz zyskać świetnego przyjaciela. - kontynuował Hagrid. - Kto chciałby spróbować? - nikt nie podniósł ręki, uczniowie zaczęli wręcz się cofać.
- Ja spróbuję. - odezwał się niespodziewanie Harry. Nie chciał sprawić przykrości swemu przyjacielowi, a domyślał się, że nikt inny nie odważy się zbliżyć do stworzenia.
- Świetnie Harry! - ucieszył się nauczyciel. Zbliż się więc. Najpierw się ukłoń i poczekaj. - Harry skłonił się, jednak przez brak odpowiedzi zwierzęcia cofnął się na dwa kroki. w końcu stworzenie odpowiedziało mu pochylając łeb. Pogładził delikatne pióra.
- Pięknie Harry, to teraz możesz go dosiąść. - dodał uszczęśliwiony Hagrid i nie czekając na odpowiedź Harry'ego wsadził go na grzbiet zwierzaka, zdążył ostrzec jeszcze, by nie wyrywał mu piór. Chwilę później wszyscy obserwowali już lot Harry'ego.
- Mam nadzieję, że sobie nic nie zrobi. - powiedziała z niepokojem Hermiona.
- Przecież radzi sobie z miotłą, to z hipogryfem nie da rady? - odrzekł żartem Ron.
- Jeśli jednak nie, w powietrzu nie będzie miał kto go chronić. - wciął się Malfoy.
- Pytanie czy ciebie będzie miał kto chronić. - warknął Ron. W tym momencie, zza pleców Draco wyszedł Crabbe i Goyle - dwoje osiłków którzy zawsze robili za jego ochronę.
- Kiedyś będziesz bez nich. - dodała Laura.
- A ty bez świętej trójki Pottera i rudzielców. Wtedy się przekonamy kogo na ile stać. - odrzekł Ślizgon. W tym momencie wrócił Harry z triumfalnym wyrazem twarzy. Gryfoni podeszli by  pogratulować a jednocześnie poczuli się ośmieleni. Hagrid pomógł Harry'emu zejść i wypuścił więcej hipogryfów. Gdy się tym zajmował, Draco podszedł szybko do Hardodzioba.
- Skoro byle Potter sobie poradzi to kto nie. Na pewno wcale nie jesteś takim potworem prawda bydlaku? - powiedział agresywnie do zwierzaka.
- Malfoy nie! - krzyknęła Laura ale było za późno. Wściekłe zwierzę stanęło na tylnych nogach i machnęła pazurami raniąc Ślizgona.
- Umieram, to bydle mnie zabiło! - krzyczał leżąc na ziemi.
- Niestety nie. - mruknęła Laura - Hagrid, zabierz go do... Jak to się tu nazywa? Wieży szpitalnej?
- Do skrzydła szpitalnego. - poprawiła Hermiona. - Szybko!
Hagrid wziął na ręce rannego Ślizgona i poszedł z nim do zamku. Zdążył także nakazać wszystkim powrót do zamku.
- Jak ja go nienawidzę. Wszystko potrafi zepsuć! - krzyczał w drodze powrotnej Ron.
- To może być moja wina. Prowokowałam go wcześniej i uznał, że musi się wyżyć. - powiedziała ze skruchą Laura.
- Wszyscy z nim rozmawialiśmy. To nie powód, by rozwalać zajęcia! - rzekł Harry.
- Boże, pewnie teraz wyrzucą Hagrida. Chyba, że nasze zeznania coś dadzą, choć jak ojciec Malfoya się o tym dowie, to marne szanse. - powiedziała ze smutkiem Hermiona.
- On naprawdę aż tyle może? Przecież to ten idiota nie słuchał nauczyciela! - krzyknęła z oburzeniem Laura.
- Oczywiście, ale Malfoy bardzo dużo może. Zwłaszcza, jeśli kogoś nie znosi. A Hagrida próbował usunąć już w zeszłym roku. - przypomniał Weasley.
- Musi dać się coś z tym zrobić, pomożemy Hagridowi! - wykrzyknął Ron. Każde z nich miało to samo postanowienie. Ratować Hagrida.
                                                                      *****
Pierwsza lekcja przeprowadzona przez Hagrida stała się tematem numer jeden. Malfoy zdążył poinformować wszystkich o tym, jakich porządków to nie zrobi jego ojciec. Odgrażał się, że Hagrid wyleci z Hogwartu a potwór zginie. On natomiast nie może teraz nic robić samodzielnie - lamentował tak już od dobrych trzech tygodni. Większość osób szybko straciła nim zainteresowanie, jednak wyciągał z tego ile tylko mógł. Na eliksirach zmuszał innych uczniów (oczywiście zawsze dotyczyło to Gryfonów) by pomagali  mu z przygotowywaniem składników, z innych zajęć także wykręcał się niemożnością utrzymania pióra w ręce. Część kadry nauczycielskiej szybko przestała mu pobłażać, jednak byli i tacy, którzy pozwalali mu na wszystko.
- Ile można tak udawać? - powiedziała z niesmakiem Laura kończąc tosta i przypatrując się jednej ze Ślizgonek usługującej Malfoyowi.
- Jak widać, długo. A założę się, że wymyśli jeszcze powód by inni nawet za niego oddychali. - mruknął Harry zbierając torbę. Postanowił nie marnować na tę gnidę ani chwili więcej, spieszyli się na zajęcia obrony przed czarną magią - ostatnio ulubione zajęcia Harry'ego.
Gdy dotarli do sali, na środku sali stała zamknięta szafa. Uczniowie, stojąc w bezpiecznej odległości czekali na profesora Lupina. Gdy się pojawił i podszedł do szafy zrobili kolejny krok w tył.
- Dzisiaj pokażę wam, jak walczyć z boginem. Bogin jest to zjawa która nie ma żadnej znanej nam formy, póki nie stanie przed przeciwnikiem. Gdy to następuje zmienia się w to, czego dana osoba boi się najbardziej. Sposobem obrony przed boginem jest tak naprawdę śmiech. Wcześniej jednak musimy doprowadzić do tego, by zmienił się tak, by to rzeczywiście zadziałało. Po kolei jednak. Gdy bogin pojawi się przed wami, musicie rzucić najpierw zaklęcie które teraz przećwiczymy. Powtórzcie dokładnie. Riddiculus.
- Riddiculus - zagrzmiała cała sala.
- Dobrze, a teraz spróbujmy. Czy jest ktoś, kto chciałby nam zaprezentować jak to działa? Może ty, Neville? - zapytał łagodnym głosem. Neville poczerwieniał, podszedł jednak powoli do profesora.
- Czego boisz się najbardziej?
- Profesora Snape'a. - szepnął tak cicho, że prawie nikt go nie usłyszał.
- Słucham?
- Profesora Snape'a. - powiedział już głośniej. Klasa się zaśmiała, choć wielu z nich w pełni go rozumiało.
- Nie dziwi mnie to. A, czy możesz sobie teraz wyobrazić swoją babcię?
- Tak. Ale w nią lepiej niech też się nie zamienia! - dodał szybko powodując kolejną salwę śmiechu.
- Nie nie, nie zrozumiałeś mnie.Wyobraź sobie dokładnie jej strój, jesteś w stanie?
- Nosi taki kapelusz z wypchanym ptakiem, czerwoną torebkę...- zaczął opisywać chłopiec.
- Wyobraź ją sobie a potem - Lupin pochylił się do chłopca i wyszeptał mu coś do ucha. Neville spojrzał  na niego zaskoczony ale pokiwał głową. Gdy Lupin otworzył szafę, wyszedł z niego bogin. Choć wyglądał dokładnie jak znienawidzony profesor od eliksirów. Neville spojrzał na niego z przerażeniem, jednak po krótkiej zachęcie Lupina rzucił na niego zaklęcie. Snape w jednej chwili zmienił swój strój na ten który zaczął opisywać chłopiec. Na głowie pojawił się wysoki kapelusz z wypchanym sępem, zamiast czarnej szaty pojawiła się jaskrawozielona suknia a przez ramie przewieszoną miał czerwoną torebkę. Cała klasa ryknęła śmiechem.
- Świetnie Neville! To teraz następny! - powiedział wskazując Deana Thomasa. Gdy ten stanął przed boginem natychmiast zamiast Snape'a pojawiła się zakrwawiona, pełznąca w jego stronę ręka. Gdy rzucił zaklęcie ręka zostawała uwięziona w pułapce na myszy. Dalej była Parvati Patil dla której bogin przybrał postać mumii która powoli kroczyła w jego stronę ale potknęła się, ponieważ zaplątała się we własne zwoje. Dalej bogin przybierał jeszcze postać szyszymory, kobry oraz u Rona ogromnego pająka, który ostatecznie traci równowagę przez wrotki na swoich odnóżach. Przyszła kolej na Laurę, która pierwszy raz w życiu nie czuła się przygotowana na zajęcia praktyczne. Wiedziała, czego boi się najbardziej, nie umiała jednak w żaden sposób wyobrazić sobie, jak z tym walczy. Gdy stanęła przed boginem, ten zmienił się w tragiczny obraz. Niebieskooka blondynka klęczała przy nieopisanej trumnie. Chwilę później i ona padła martwa. Laura patrzyła na to bezsilnie, nie mogąc nawet poruszyć ręką. Poczuła łzy spływające po jej policzkach. Gdy Lupin to dostrzegł szybko stanął przed nią, bogin zmienił się w księżyc w pełni a chwilę później księżyc przekształcił się w baloni z którego uszło powietrze. Klasa była skonsternowana. I widokiem, który zobaczyła ostatnia uczennica i zakończeniem.
- To tyle na dziś. Z boginem nie można przesadzać. Każdy z uczniów, który zmienił bogina dostaje dziesięć punktów. Do zobaczenia za tydzień!  - zakończył profesor przyglądając się badawczo Laurze.
- Przepraszam. Sparaliżowało mnie. - powiedziała nie kierując słów do nikogo konkretnego.
- Nie każdy musi być ze wszystkiego doskonały. To pierwszy raz, gdy coś ci się nie udało! - pocieszał ją Harry, myśląc jednocześnie o boginie. I swoim - którego wizji nie miał dokładnie sprecyzowanej i tym Laury.
- Harry, idź już. Dogonię was. Muszę trochę dojść do siebie. - powiedziała zbierając rzeczy. Została w sali sama z nauczycielem.
- Czy to była twoja mama? - zapytał Lupin podchodząc do jej ławki.
- Tak. - załkała. - Przez jej pracę, nigdy nie mam pewności czy jeszcze ją zobaczę.
- Czy... Twoja mama, to Gabrielle Blanche? - zapytał niepewnie obserwując jej reakcję.
- Tak, Blanche to jej nazwisko panieńskie. - powiedziała powoli. - Pan ją znał prawda? I poznał ją teraz pod tą okropną postacią bogina!
- Tak. W jednym czasie chodziliśmy do szkoły. Przyjaźniliśmy się. - powiedział ze słabym uśmiechem. - Powiedz mi... Gdzie mieszkałyście, co się z wami działo? Straciliśmy kontakt wiele lat temu...
- Początkowo krążyłyśmy po Europie. Jak miałam pięć lat wyniosłyśmy się do Stanów. Tam mama zaczęła pracę aurora. Ja poszłam do Ilvermorny. Jednak po ostatnich wydarzeniach... Wie pan jakich. Mama zaczęła coraz częściej wyjeżdżać do Europy. - powiedziała niepewnie.
- Rozumiem. Twoja mama jest bardzo dzielna. Tak jak i ty. Choć zdaje się, że odwagę możesz mieć po obojgu rodziców. - powiedział podchodząc do swojego stolika i także zbierając swoje rzeczy. Laura spojrzała na niego z przerażeniem.
- Pan... Pan wie?!
- Tak. A teraz lepiej idź, pan Potter może się niepokoić. - dodał na koniec z uspokajającym wyrazem twarzy Laura spojrzała badawczo na profesora.
- Obiecuję, z nikim nie będę o tym rozmawiał. A teraz naprawdę idź, zdaje się, że profesor Snape nie akceptuje spóźnień. Nawet osób wyjątkowo uzdolnionych. - dodał z uśmiechem który dodał jej otuchy.

4 komentarze:

  1. Cześć. Zdążyłam dzisiaj wszystko nadrobić!
    I podoba mi się jeszcze bardziej :) Dużo akcji i dialogów, bardzo przyjemnie się czyta. Wiem, że niektórzy nie przepadają za wprowadzaniem niekanonicznych postaci, ale moim zdaniem dość ciekawie ci to wyszło. Zwróć tylko uwagę, by Laura nie wyszła zbyt idealnie :)
    Ciężko mi jeszcze się wypowiedzieć co do fabuły, fajnie, że nieznane, wymyślone przez ciebie wątki przeplatają się z sytuacjami, które znamy z książek, ale jesli miałabym się przyczepić, to bardzo bym chciała, żeby tych pierwszych pojawiło się jeszcze więcej <3

    Co do bloga o którym wspomniałam - dziś udało mi się opublikować pierwszy post. Serdecznie Cię zapraszam. Tak jak wcześniej wspomniałam, cięzko znaleźć teraz jakiekolwiek fanfiction, więc dodałam Cię do linków, może pomoże to jeszcze komuś Cię odnaleźć!:)
    Ciekawie się złożyło, bo u mnie akcja dzieje się dokładnie w tym samym roku i również bazuje na postaci spoza kanonu. Moze uda mi się Cię zainteresować:)

    Jeśli byś mogła to informuj mnie, proszę, o nowych postach. Mam do tego przeznaczoną część bloga nazwaną "Sowiarnia" :)

    Pozdrawiam,
    Vicky

    https://szepty-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za dodanie! :)
    Laura nie będzie idealna, choćby ostatnie zajęcia to udowodniły a będzie tego więcej! Zwłaszcza że teraz w końcu będę mogła przejść do tych sytuacji które wymyślilam będzie już ich więcej, ta część najbardziej była zaczerpnięta z książki :)
    Zaraz do Ciebie zajrzę i obiecuję informować o nowościach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Trafiłam na bloga dopiero dzisiaj i pochłonęłam wszystkie wpisy niemal od razu :) Bardzo podoba mi się fabuła, postać Laury i to, że bazujesz na konkretnej części - dzięki temu sama mogę przypomnieć sobie trochę dzieciństwa z Harrym Potterem.
    Z niecierpliwością czekam na kolejne części i życzę dużo zdrowia i weny!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję serdecznie za miłe słowa! Mam nadzieję że nie będziesz zawiedziona kontynuacją która pojawi się już wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń