poniedziałek, 20 kwietnia 2020

9. Magiczny Pokój

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że przegraliśmy. I to przeze mnie! - wyrzucał sobie cały czas Harry, leżąc w Skrzydle Szpitalnym  po tym jak reszta drużyny i jego przyjaciele opowiedzieli mu o ataku dementorów.
- Nie tylko na ciebie tak paskudnie wpływają te oślizgłe istoty. Dojdź do siebie, a zaczniemy te zajęcia, nawet jeśli to będzie tylko moja nauka patronusa i nawet jeśli będziemy musieli uczyć się w Pokoju Wspólnym.  - uspokajała Laura, choć wolałaby to lepiej zorganizować.
- Harry, w następnym meczu wszystko nadrobicie! - mówiła gorliwie Ginny siedząca cały czas przy łóżku Harry'ego. Laura uśmiechnęła się do siebie, Ginny to był jeden z nielicznych plusów całego tego wydarzenia. 
- A co do naszego miejsca spotkań, to Harry, czy pamiętasz ten pokój w którym ostatnio rozmawialiśmy? - przypomniała sobie dziewczyna. Rudowłosa spojrzała na nią uważnie licząc, że dowie się o jakim miejscu i rozmowie mowa. 
- No... Tak. Taki mały pokój. To było gdzieś przed Wieżą Zachodnią. - przypomniał sobie Harry. Weasley jeszcze bardziej chciała zorientować się w sytuacji pomiędzy tym dwojgiem.
- A gdyby tam zrobić te spotkania? Nie wiem w ogóle, ile osób byłoby zainteresowanych ale tak w małej grupie coś by się dało, no i to nie jest klasa.
- Możemy tam pójść... - powiedział Harry i spuścił nogi z łóżka z zamiarem ruszenia w poszukiwaniu dziwnego pokoju.
- Prrr szalony. Ty tu leż i wracaj do zdrowia, ja pójdę poszukać. - powiedziała spokojnie Laura, gestem jednak zatrzymując chłopaka w łóżku. Nie chciała przyznać, jednak ktoś by się przydał do szukania sali, orientacja w terenie nigdy nie była jej silną stroną i potrafiła się zgubić niemal wszędzie. W tym momencie w odwiedziny do Harry'ego przyszedł Ron z Hermioną. 
- To ja pójdę z tobą, pomogę szukać. - zaproponowała nagle Ginny.
- Czego? - zainteresował się Ron.
- Jak znajdę to ci powiem. - rzuciła na pożegnanie Laura i wyszły ze skrzydła. Dziewczyna czuła, że ten spacer nie jest całkiem niewinny.
- To... Za czym się rozglądamy? - zapytała młodsza dziewczyna.
- Tak jak Harry opisywał, to musi być gdzieś w korytarzu prowadzącym do Wieży Zachodniej. To było chyba po lewej stronie... Choć może być i po prawej, mój mózg często zapamiętuje wszystko na opak. - przyznała - Ale to na pewno był drzwi z jakiegoś innego drewna niż te szkolne. No a w środku były kanapy i biurko, jakby je zestawić byłoby miejsca trochę i  te zajęcia chociaż w trzy, cztery osoby dałoby się zrobić. - mówiła cały czas.
- A jak tam trafiliście? I co to za tajemnicza rozmowa? - pytała niby mimochodem Ginny, jednak głos jej drżał.
- Przypadkiem tam trafiliśmy, dlatego właśnie nie wiem gdzie to będzie... Co do rozmowy, to lepiej by było, gdybyś sama porozmawiała z Harrym.Chodzi o to, że nie wiem czy chce się dzielić tymi informacjami, dlatego pogadaj z nim. Ja byłam tylko posłańcem. - dodała uspokajająco. Ginny wciąż patrzyła na nią podejrzliwie. - Nie poluję na Harry'ego, nie bój się. W końcu on sam uznał mnie za siostrę pierwszego dnia szkoły a kazirodztwa nie uznaję. - zaśmiała się.  Ginny w końcu odpuściła.
- To na kogo polujesz? - zapytała nagle, gdy zaczęły zbliżać się do istotnego w ich poszukiwaniach korytarza.
- A... To jeszcze ciężko powiedzieć. - ucięła z uśmiechem Gryfonka. Ginny uniosła jedną brew.
- To ilu masz na oku?
- Jeszcze ciężko mi zdecydować. Ale mogę cię zapewnić, że nie będziemy konkurować. To powinno być gdzieś tu. - dodała orientując się mniej więcej w sytuacji. Przeszły korytarz trzy razy, otwierając nawet niektóre drzwi które choć trochę odbiegały od reszty, jednak żadne z nich nie kryły magicznego pokoju.
- Nie rozumiem, to musi gdzieś tu być! - powiedziała poirytowana przyspieszając i łapiąc za różne klamki, jednak bezskutecznie.
- To na pewno był ten korytarz? - upewniła się młodsza Gryfonka.
- Korytarz na pewno ten. I powiedziałabym, że ten pokój był tutaj, ale tu nic nie ma, nawet klasy! - powiedziała wskazując puste miejsce na ścianie. - Nic nie rozumiem... - powiedziała poddając się i kierując w przeciwnym kierunku. Ginny szła z nią. Zrobiły obchód połowy zamku, jednak nic z tego, pokoju nie było.
- Jakim cudem, on wyparował? - zadała jeszcze raz pytanie, gdy w końcu opadły zmęczone na jedną z ławek, już o okolicy ostatniego piętra kolejnej z wież. W tym momencie podeszła do nich oryginalnie ubrana blondynka. We włosy wplecione miała kwiaty, koraliki,spinki w kształcie marchewek, w uszach kolczyki w kształcie rzodkiewek. Ubrana była bardzo kolorowo, do sukienki w pięciu kolorach dobrała zieloną kurtkę, oraz czerwone trampki, jednak wszystko w jakiś dziwny sposób do siebie pasowało. Dosiadła się do nich, przywitała krótko z Ginny i obserwowała monolog Laury. 
-... pokój poszedł sobie na inne piętro? - zakończyła poirytowana.
- Pokoje nie chodzą. - odezwała się nowo przybyła blondynka. Laura spojrzała na nią w roztargnieniu.
- Kim jesteś?
- Luna Lovegood. A pokoje naprawdę nie chodzą. Ale jest taki jeden, który może pojawiać się w różnych miejscach. - dodała nie zadając sobie trudu o pytanie o imię nowej znajomej. 
- Co masz na myśli? - zapytała zaintrygowana Gryfonka.
- Jest taki jeden pokój, który możesz przywołać kiedy jest ci bardzo potrzebny. Nie ma przypisanego miejsca w którym się znajduje, po prostu pojawia się, gdy czegoś bardzo chcesz i się dostosowuje do twoich potrzeb. Ja na przykład musiałam kiedyś schować swoje rzeczy pierwsza, nim zrobi to ktoś inny, przez co wyglądało to jak wielka szafa, kiedy indziej była to łazienka. - odpowiedziała rzeczowo blondynka.
- Czyli to dlatego nie mogłam go znaleźć! Wtedy potrzebowaliśmy miejsca do swobodnej rozmowy więc się pojawił, a dziś myślałam tylko jak znaleźć ten pokój ale nie do czego... Dobrze rozumiem? - zapytała ocknąwszy się ze swoich przemyśleń. Luna pokiwała głową. - Można więc sprawić, że pokój będzie większy niż ostatnio, czy wymiary ma stałe?
- Zwykle miał parę metrów, ale możliwe, że da się to zwiększyć. A jak duże pomieszczenie jest ci potrzebne? - zapytała.
-Załóżmy takie, które pomieści z dziesięć osób które będą miały swobodę ruchów oraz trochę miejsca, tak jak na walkę z przeciwnikiem.
-Sprawdzimy więc czy da się zrobić. - odparła blondynka i podeszła do kawałka pustej ściany. Obie Gryfonki ruszyły za nią. Luna rozejrzała się po korytarzu sprawdzając czy czasem ktoś ich nie podgląda i przeszła obok ściany trzy razy. Chwilę później na murze pojawiły się drzwi. Gdy je otworzyły ukazała im się obszerna sala, wielkości połowy Wielkiej Sali. Przypominała trochę mugolską salę gimnastyczną z podziałem na podłodze oddzielającym od siebie kilka stanowisk. 
- Genialnie! Tu można wszystko! Jak doda się jeszcze kilka elementów, na przykład taką szafę z boginem, może profesor Lupin by nam pomógł, albo jakichś sztucznych przeciwników, no takie modele... - nie dokończyła zdania, a na końcu każdego stanowiska pojawiła się drewniana postać. - To można tak na bieżąco zmieniać? Luna, uwielbiam cię! - Laura zaczęła cieszyć się jak dziecko, przytuliła Lunę i obróciła się w miejscu.
- Czyli spełniliśmy warunki Lupina i Snape'a. Teraz zostaje zorganizować grupę.- mówiła z zapałem. Ginny i Luna przyglądały się jej ciekawie, takiej radości jeszcze u niej nie widziały.
- Luno, może też chcesz dołączyć? - zapytała otrząsając się na chwilę ze swoich planów.
- Dołączyć do czego?
- Będziemy uczyć się zaklęć. Takich ponadprogramowych. Chcę zacząć od patronusa, obrony przed dementorami, żeby nie powtarzała się sytuacja z ostatniego meczu. - wyjaśniła Ginny która już wcześniej słyszała plan Laury.
- To coś, co może je przegonić czy zlikwidować? - zapytała.
- Raczej to pierwsze, ale pełen patronus może odgonić je w pełni skutecznie. Nie wiem nawet, czy da się je w ogóle zabić... Może przesadną radością? Tak czy inaczej, zaraz idę do Lupina, a potem robimy zapisy. Luna, jesteś wielka! - powiedziała wybiegając z sali, miała już pełen plan. W końcu zrobi coś dobrego dla tej szkoły!

Wieść o nowych zajęciach rozeszła się szybko po Pokoju Wspólnym Gryfonów, jednak nikt nie znał jeszcze szczegółów. Laura w ekspresowym tempie załatwiła sprawę z profesorem Lupinem który mimo początkowego zaskoczenia, zgodził się na poprowadzenie paru lekcji z nadprogramowych zajęć obronnych. Powiedział jednak, że zajęcia zaczną się po przerwie świątecznej, gdy dojdzie do siebie. Było to dla Laury zaskoczeniem, bo wyglądał całkiem zdrowo, jednak nie sprzeciwiała się, musiała jeszcze przecież zebrać listę chętnych uczniów. Postanowiła zająć się tym podczas najbliższego wyjścia do Hogsmeade. 
- Czyli udało ci się dopiąć swego i zajęcia się odbędą. Gratulacje! - odezwał się Fred podchodząc do Laury, która przypinała do tablicy ogłoszeń informację o spotkaniu w sprawie zajęć.
- Czy mapa się przydała? - zapytał George.
- Ogólnie rzecz biorąc bardzo! Jednak jeśli chodzi o nasze miejsce spotkań, to dziwna sprawa, tego pokoju na mapie zwyczajnie nie ma... - powiedziała dzieląc się swoimi spostrzeżeniami. Bliźniacy wymienili się zdziwionymi spojrzeniami.
- Jak to nie ma? W szkole jest jakieś pomieszczenie, które nie jest zaznaczone?
- W zasadzie to nie jedyne. A podziemia i komnata Slytherina? Też jej nie było. - rzekł Fred.
- Nie wiem o czym mówicie, ale wychodzi na to, że nawet dla mapy Pokój Życzeń jest zagadką. To chyba dobrze, w sensie nikt nas nie znajdzie? - spytała Laura. 
- Jak opowiesz nam jak ona działa, to spróbujemy to rozgryźć. - obiecał George. Laura podzieliła się z bliźniakami informacjami które znała. U obu dostrzegła błysk w oku co tylko upewniło ją w tym, że na pewno zrobią co mogą, by sprawdzić różne warianty i zabezpieczenia.
- Sprawdzimy więc, a teraz wybacz, mamy pewną misję. No i do zobaczenia w Hogsmeade. - rzucił Fred po czym szybko wyszli. Z jakiegoś powodu czuła, że to ma jakiś związek z nią albo pokojem.

Nim doszło do spotkania w Hogsemade, czekał ich ostatni dzień szkolnego tygodnia. Gdy wszyscy weszli do klasy obrony przed czarną magią, większość zorientowała się, że coś jest nie tak. Wszystkie okna zostały pozasłaniane, a zamiast profesora Lupina, za katedrą stał nie kto inny jak Snape. Chwilę pokręcił się po klasie i przejrzał notatki niektórych uczniów mamrocząc pod nosem komentarze.
... czerwone kapturki, przecież to powinno być w pierwszej klasie. Wodniki a nie zwodniki imbecylu! Demon wodny żywiący się ludzką krwią... I to tyle? Przecież to wie każdy. Czy tylko ty nie umiesz zapisywać, czy Lupin naprawdę w żaden sposób nie umie przekazać wam tej wiedzy? - warknął rzucając notatki na stół ucznia i udając się z powrotem na swoje miejsce.
- Skoro już wszyscy się pojawili, swoją drogą odejmuję pięć punktów za spóźnienia. - mruknął wskazując na Harry'ego i Hermionę którzy siadali na swoich miejscach. -Otwieramy książki na stronie dwieście trzydzieści cztery. Zaczniemy dział zajmujący się wilkołakami. Czy ktoś może mi powiedzieć, czym wyróżnia się wilkołak? - zapytał a na sali zapadła cisza. Ręka Hermiony oczywiście powędrowała w górę, jednak Snape całkowicie ją zignorował. Odezwał się za to Harry.
- Gdzie jest profesor Lupin?
- Cóż za niespodziewana troska Potter. Wasz profesor - powiedział akcentując ostatnie słowo i wymawiając je ironicznie - nie czuje się na siłach by prowadzić dzisiejsze lekcje, dlatego zgodziłem się na zastępstwo.
- Mówił, że musi dojść do siebie, jakby to przewidział! - powiedziała szeptem Laura.
- Kolejne pięć punktów powinno was w końcu przywołać do porządku i może obudzić te nędzne resztki szarych komórek. Naprawdę nikt z was nie wie, czym charakteryzuje się wilkołak? Czym się zajmujecie przez cały czas?
- Wilkołaki miały być dopiero w drugim semestrze. Ale ja trochę czytałam. Wilkołak to człowiek który został ugryziony przez innego wilkołaka przez co co miesiąc w okresie pełni zmienia się w niebezpieczne zwierzę, które wówczas całkowicie pozbawione jest moralności, nawet jeśli jako człowiek bardzo tych zasad przestrzega. - powiedziała Hermiona, jednak Snape całkowicie ją zignorował.
- Nikt? To może chociaż ktoś wie, czym różni się wilkołak od animaga? - zapytał.
- Animag zmienia się w wybrane przez siebie zwierzę, oraz robi to wtedy, kiedy chce, wilkołak nie ma wyboru, zawsze przemienia się w czasie pełni. Nie może też komunikować się wtedy z innymi ludźmi, a jedynie z innym wilkołakiem. - odezwała się jeszcze raz Hermiona.
- Już drugi raz odzywasz się niepytana Granger, Gryffindor traci kolejne pięć punktów - powiedział z satysfakcją Snape. - A teraz, póki jeszcze coś do was dociera, zanotujcie swoją pracę domową. Wypracowanie na dwie rolki pergaminu  o tym czym wyróżnia się wilkołak, najważniejsze cechy oraz przedstawiciele. Na poniedziałek. - po sali rozszedł się jęk zawodu. - A teraz zacznijcie czytać, żebyście cokolwiek stąd wynieśli.
-  Gdy z nim rozmawiałam, mówił, że zaczniemy zajęcia po świętach, a przecież to było niespełna tydzień temu! A święta za niecały tydzień. Skąd mógł już wiedzieć, że będzie chory? - szeptała Laura.
- Może był u Trelawney. - zakpił Harry choć też niepokoił się o Lupina.
- Mówię poważnie. O czym można wiedzieć wcześniej?
- To się wyjaśni, prędziej czy później. Póki co proponuję wrócić do czytania. - powiedziała szybko Hermiona wskazując na Snape'a który ich obserwował. Hermiona miała już swoją teorię...

5 komentarzy:

  1. Jak ja uwielbiam Snape'e <3
    Czyżby tak u Ciebie wyglądały początki GD?
    Co do rozdziału jak zwykle świetny. :)
    https://kiedyzechce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps.
      Ta ankieta na dole, za jasne litery, zlewają się z tłem ;)

      Usuń
    2. Ps.2
      Zapraszam na Rozdział 9

      Usuń
    3. Tak, to coś na wzór GD :)
      Dzięki, ja nawet nie wiedziałam kiedy to kliknęłam że ma być jakaś ankieta ;d

      Usuń
  2. Masz irytujący szablon. Utrudnia czytanie. Jeśli zaś chodzi o sam tekst, to widać, że ponawiasz wątki opisane przez Rowling. Przetwarzasz je, by dodać niekanoniczną postać. Na dłuższą metę może się to okazać nudne. Teraz jednak nie wydaje się zniechęcać. Pewnie dlatego, że widać, że się starasz. Zwróć mimo to uwagę na poprawną budowę dialogów i interpunkcję. Z czasem wejdzie Ci to w krew. Pisz i jeszcze raz pisz, a będzie coraz lepiej! Nie każdy od razu napisał powieść :)
    Pozdrawiam!
    https://z-popiolow-powstan-niczym-feniks.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń